Bojowe nastroje w Lubinie

- Przed środowym meczem z Wisłą Płock nastroje w naszym zespole są w miarę dobre - przyznaje otwarcie Bartłomiej Tomczak. Natomiast inny skrzydłowy Zagłębia - Tomasz Kozłowski dodaje: - W środę gramy we własnej hali, więc nie wypadałoby zawieść naszych kibiców. A nam samym również przydałoby się odrobinę przyjemności w postaci zwycięstwa. Dla drużyny prowadzonej przez Jerzego Szafrańca jest to ostatnia szansa, aby pozostać w walce o medale.

- Szkoda, że nie udało nam się wygrać w Płocku. Teraz mamy nóż na gardle i musimy wygrać, jeżeli chcemy się jeszcze liczyć w tej rywalizacji - bez złudzeń przedstawia sytuację Bartłomiej Tomczak.

Jaka jest więc, zdaniem graczy z Lubina, recepta na sukces? - Myślę, że żaden z zespołów niczym nie zaskoczy drugiego, bo znamy się przecież bardzo dobrze. Kluczem do sukcesu będzie więc wyeliminowanie prostych błędów z pierwszego meczu. Wynik końcowy jest sprawa otwartą - zauważa Tomasz Kozłowski, zresztą podobne zdanie ma również Tomczak: - Chcemy wygrać, a recepta na sukces na pewno będzie szczelna obrona i szybka kontra. A także uniknięcie głupich błędów w ataku. Wynik jest sprawą otwartą. Kto wygra? To się okaże się po 60 minutach środowego meczu. Mogę jedynie zapewnić, że mecz na pewno będzie wyrównany od pierwszej do ostatniej minuty - podkreśla uzdolniony skrzydłowy.

- Wisła to bardzo solidny zespół tworzący świetny kolektyw, wiec każda pozycja i każdy zawodnik jest dla nas zagrożeniem - otwarcie przyznaje popularny "Koziołek" pytany o zawodnika Wisły, który może najbardziej zagrażać Zagłębiu.

A jak oceniają oni poprzedni mecz? Paweł Orzłowski przyznaje: - Do 45- 50 minuty graliśmy dobrze, jednak końcówka w naszym wykonaniu była bardzo słaba. Zdecydowanie odbiegała poziomem od reszty meczu i myślę, że to zdecydowało o wyniku tego spotkania i o tym, że mamy stan 1:0 dla Wisły. Natomiast Adam Malcher zauważa: - Zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie walczyliśmy, popełniliśmy jednak kilka błędów. Kiedy zmniejszaliśmy przewagę Wisły do dwóch bramek i mieliśmy kontry, które mogliśmy wykorzystać w dziecinny wręcz sposób traciliśmy piłkę. Ciężko powiedzieć co by było, gdybyśmy zniwelowali stratę do jednej bramki. Może Wisła by pękła, a losy spotkania potoczyłyby się zupełnie inaczej? - kończąc zdaje sam siebie pytać reprezentant Polski.

Co na to Płocczanie?- Jedziemy do Lubina i tam chcemy od samego początku zagrać skutecznie agresywnie i oczywiście wygrać mecz – nie ukrywa kołowy Wisły Zbigniew Kwiatkowski, lecz po chwili dodaje: - Nie będzie to jednak takie łatwe zadanie, gdyż Zagłębie ma wielu bardzo dobrych zawodników. W poprzednim meczu udowodnili oni, że tanio skóry nie sprzedadzą, więc trzeba przeanalizować to spotkanie i wyciągnąć jak najwięcej wniosków - podkreśla srebrny medalista Mistrzostw Świata w Niemczech.

- Bardzo byśmy chcieli to spotkanie wygrać, ale to jest tylko sport i czas pokaże jak to się skończy. Na pewno będziemy walczyli od pierwszego gwizdka sędziego, aż do syreny końcowej. Jeśli chodzi o zaskoczenie przeciwnika to kibice będą mogli zobaczyć to w środę. Niestety nie mogę zdradzać pewnych naszych założeń i rozwiązań taktycznych - tajemniczo kończy swoją wypowiedź Kwiatkowski.

Komentarze (0)