Miejscowi szczypiorniści szybko przystąpili do ataku, a pierwszą bramkę w spotkaniu zdobył niezawodny lewoskrzydłowy Czuwaju Paweł Puszkarski. Po chwil wykorzystał on na raty rzut karny, a gospodarze prowadzili już 2:0. Mimo udanego początku, z czasem do głosu doszli podopieczni Krzysztofa Mistaka, którzy pamiętali udane spotkanie przeciwko Harcerzom sprzed roku, gdy wywieźli z Przemyśla dwa oczka. Szczególnie udany okres przytrafił się oławianom pomiędzy 11. a 18. minutą. Wówczas zdobyli oni cztery bramki, zaś przemyślanie nie potrafili się odgryźć ani razu, a w dodatku tracili piłkę w niezwykle prosty sposób.
Dzięki temu Moto-Jelcz potrafił zbudować niewielką przewagę, która utrzymywała się do końcowych minut pierwszej połowy. Czuwaj zdołał wprawdzie wyjść na prowadzenie za sprawą trafienia Tomasza Kulki, lecz goście ponownie odgryźli się i dzięki udanej końcówce do szatni schodzili z przewagą trzech trafień (11:14). Z pewnością wielu kibiców na trybunach było zdziwionych apatyczną i nerwową postawą miejscowych szczypiornistów, tym bardziej, iż w szeregach drużyny przyjezdnej występowało zaledwie 11 zawodników, a sztab szkoleniowy ekipy z Dolnego Śląska miał wyjątkowe ograniczone pole do ewentualnych roszad.
Otwarcie drugiej połowy nie przyniosło szczególnych zmian. Znów odważnie rozpoczęli goście, którzy powiększyli przewagę i wciąż realnie myśleli o zwycięstwie na parkiecie w Przemyślu. Bardzo skutecznie trafiał do bramki miejscowych Grzegorz Rutkowski, który bez wątpienia był najlepszym graczem w zespole Moto-Jelczu i wielokrotnie napędzał akcje przyjezdnych. Podobną rolę pełnił w drużynie Czuwaju Mateusz Kroczek - autor 7 trafień, a przy tym skuteczny egzekutor rzutów karnych.
Miejscowi powoli zbliżali się do ekipy gości i w końcu udało im się wyrównać stan rywalizacji za sprawą trafienia doświadczonego Macieja Kubisztala. Pomimo utraty przewagi, oławianie nie mieli zamiaru odpuszczać i oddać za darmo dwóch punktów. Dużą szansą była potrójna dwuminutowa kara w szeregach Harcerzy, dzięki czemu gracze z Dolnego Śląska w 48. minucie znów objęli prowadzenie 22:21.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: coraz lepsza sytuacja Sevilli po zwycięstwie z Granadą - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]
Kibice z Przemyśla przyzwyczaili się do tego, że Czuwaj rozstrzyga mecze na swoją korzyść dopiero w ostatnich dziesięciu minutach. Tak stało się również w sobotni wieczór. Końcówka miała dwóch bohaterów - Konrada Bajwoluka oraz Adriana Szczepańca. Rozgrywający gospodarzy znów wyprowadził swoją siódemkę na prowadzenie, zaś 31-letni golkiper w brawurowy sposób obronił rzut karny podyktowany przy stanie 26:25, dzięki czemu mocno podciął skrzydła rywalom.
W końcówce czerwoną kartkę ujrzał wprawdzie Tomasz Biernat, lecz nie wpłynęło to już na losy rywalizacji. Paweł Stołowski zdobył bramkę na 27:25 i tym samym podsumował ostateczny wynik spotkania. Czuwaj wciąż kontynuuje znakomitą passę
zwycięstw na własnym parkiecie i zapewnił sobie miejsce na ligowym podium pierwszy raz od momentu awansu do PGNiG Superligi w sezonie 2011/2012.
SRS Czuwaj Przemyśl - LKPR Moto-Jelcz Oława 27:25 (11:14)
Czuwaj: Szczepaniec, Sar - Puszkarski 3, Biernat 3, Stołowski 3, Kubik, Bajwoluk 4, Nowak 3, Kulka 1, Kroczek 7, Trawnicki 1, Kubisztal 2
Karne: 5/6
Kary: 16 min. (Kulka - 4 min., Biernat, Stołowski, Nowak, Kroczek, Trawnicki, Kubisztal - po 2 min.)
Moto-Jelcz: Muszak, Glabik - Rutkowski 9, Herudziński 3, Koprowski 2, Cepielik 1, Bałdys 3, Markiewicz 3, Klinger 2, Wiewiórski 2, Mistak
Karne: 2/3
Kary: 8 min. (Markiewicz, Klinger - 2 min.)
Sędziowie: Kamil Dąbrowski, Paweł Staniek (obaj Kielce)
Widzów: 287