Końcowy rezultat nie wskazuje na zacięty przebieg meczu, ale Chrobry Głogów w drugiej połowie postraszył zabrzan. Goście z Dolnego Śląska odrobili cztery bramki straty i po golu Kacpra Pawłowskiego wszystko zaczęło się jakby od nowa (22:22).
- Graliśmy bardzo nierówno. Mieliśmy fragmenty bardzo dobrej gry, zarówno w obronie, jak i kontrataku. Potem przydarzały się przestroje i Chrobry zmniejszał straty - analizuje spotkanie Maciej Tokaj, rozgrywający NMC Górnika.
Pomimo wysokiego zwycięstwa, zabrzanie mieli do siebie sporo zastrzeżeń. - Przede wszystkim w głupi sposób traciliśmy piłki, z których powinniśmy rzucić bramkę po szybkiej akcji. Nie potrafiliśmy wyprowadzić kontry. Dzięki temu zafundowaliśmy sobie szalony mecz - przyznaje Aleksandr Buszkow, skrzydłowy z Zabrza.
Rozczarowania z końcowego wyniku nie ukrywał też Rafał Stachera, golkiper Chrobrego. Jego zespół stać było tylko na doprowadzenie do remisu. W ostatnich minutach na parkiecie zdecydowanie dominował Górnik.
ZOBACZ WIDEO: Remis Anderlechtu, Teodorczyk wciąż czeka. Zobacz skrót meczu z Club Brugge [ZDJĘCIA ELEVEN]
- W Zabrzu walczyliśmy zdecydowanie bardziej niż w naszym poprzednim meczu z Wybrzeżem Gdańsk. Zerwaliśmy się, doprowadziliśmy do remisu, ale wkrótce znowu coś się zacięło. Może zabrakło trochę sił. Do tego doszła dobra postawa Galii w bramce, większa agresja w obronie - wyjaśnia golkiper.
17 maja Górnik rozegra kolejny mecz w Pucharze PGNiG Superligi. Rywalem Gwardia Opole, z którą trzy dni później spotka się Chrobry.