Liczne błędy zgubiły Azoty Puławy

Materiały prasowe / Kuba Hajduk / PGNiG Superliga
Materiały prasowe / Kuba Hajduk / PGNiG Superliga

Orlen Wisła Płock jest o trzy trafienia bliżej od finału PGNiG Superligi. Nafciarze pokonali Azoty Puławy 29:26. - Najbardziej bolą nas popełnione błędy - mówi rozgrywający klubu z Lubelszczyzny Bartosz Kowalczyk.

Zawodnicy Orlenu Wisły przyjeżdżając do Puław nie spodziewali się łatwej przeprawy. - Wiadomo było, że Azoty postawią się i faktycznie mecz był bardzo trudny - powiedział eks-puławianin ekipie z Płocka Marko Tarabochia. Tym bardziej więc gratuluję swoim kolegom walki przez 60 minut i wygranej. Oczywiście popełniliśmy parę błędów i do rewanżu musimy to poprawić - dodał.

Z kolei szkoleniowiec płocczan Piotr Przybecki zwrócił uwagę na minusy, które jak mawiał klasyk nie mogą przysłonić plusów. - Pod koniec meczu powinniśmy trochę lepiej zagrać w defensywie. Na pewno trzeba nam też lepiej egzekwować rzuty karne, przestrzeliliśmy aż trzy - powiedział.

Plusy o których mówił to: - W drugiej połowie wykorzystywaliśmy okazje do szybkich kontr. Obaj moi bramkarze też pokazali się z dobrej strony - wyliczał Przybecki. - Chcieliśmy co prawda wypracować sobie większą zaliczkę niż trzy bramki ale i tak jesteśmy zadowoleni - skonkludował.

Jego visa a vis z ławki trenerskiej Marcin Kurowski był nieco bardziej wylewny w słowach. - Było to najbardziej zacięte spotkanie, jakie w tym sezonie zagraliśmy z Orlenem Wisłą. Niestety nie ustrzegliśmy się prostych błędów, zwłaszcza w kontrach pośrednich. W takich sytuacjach każda zgubiona piłka czy błąd techniczny karany był podwójnie. To musimy skorygować przed rewanżem. W obronie graliśmy zdecydowanie lepiej niż w poprzednich meczach, tutaj było kilka błędów indywidualnych - powiedział.

ZOBACZ WIDEO Napoli gromi, gol Zielińskiego. Zobacz skrót meczu z Torino [ZDJĘCIA ELEVEN]

- Możemy mieć do siebie pretensje za błędy techniczne. Potrafiliśmy wyłuskać piłkę w obronie, wyprowadzaliśmy kontry, ale strata z naszej strony powodowała pewną bramkę dla rywali. To nas boli najbardziej - wtórował mu jego rozgrywający Bartosz Kowalczyk.

Trener Kurowski przed rewanżem w Płocku jest umiarkowanym optymistą. - Trzy bramki w piłce ręcznej to niewiele. Wiadomo, że rywal będzie grał u siebie i jest w lepszej sytuacji. My jednak nie spuszczamy głów i spróbujemy awansować do finału - powiedział.

- Przeanalizujemy to i postaramy się poprawić mankamenty. Pojedziemy do Płocka, by odrobić stratę i awansować - bardziej bojowo stwierdził Kowalczyk.

Spotkanie rewanżowe odbędzie się w środę (17.05) na północnym Mazowszu. Do finału PGNiG Superligi awansuje zwycięzca dwumeczu.

Komentarze (0)