Chociaż kielczanie zwyciężyli siedmioma trafieniami, a w drugiej połowie ich przewaga była już momentami znacznie wyższa, Mateusz Kus uważa, że w ocenie spotkania jego zespołu z Orlen Wisłą Płock nie należy sugerować się ostatecznym rezultatem. Pojedynek o Puchar Polski rozkręcał się długo, ale zdecydowanie szybciej tempa nabrali żółto-biało-niebiescy.
- Myślę, że wynik nie odzwierciedla w pełni tego spotkania, bo naprawdę był to bardzo trudny mecz. Płocczanie postawili nam ciężkie warunki. Na początku, w dziesiątej minucie było 2:2, więc było widać, że to był pojedynek obron i bramkarzy. Naprawdę nasza defensywa bardzo dobrze funkcjonowała, Sławek niesamowicie pomagał nam w bramce - powiedział obrotowy Vive Tauron Kielce.
Co zdecydowało o triumfie kielczan? - Nie dawaliśmy Wiśle łatwych sytuacji, z których mogliby ciągnąć łatwe kontrataki. To wszystko dlatego, że wykorzystywaliśmy swoje stuprocentowe akcje - wytłumaczył Kus.
Płocczanie bardzo szybko będą mieli okazję do rewanżu. Pierwsze trofeum tego sezonu powędrowało do rąk szczypiornistów z województwa świętokrzyskiego, ale wciąż do zdobycia są złote medale mistrzostw Polski. Pierwszy mecz finałowy odbędzie się już w środę.
- Byliśmy obrońcą pucharu, jesteśmy obrońcą mistrzostwa i myślę, że to stawiało nas w roli faworytów. Świętowanie na pewno nie będzie trwało długo, musimy jak najszybciej zapomnieć o tym meczu. Zresztą tak samo pewnie zrobi Wisła i przed nami będą dwa zupełnie inne spotkania - zaznacza kołowy.
ZOBACZ WIDEO Polska Anthonym Joshuą siatkówki? Mateusz Bieniek jest za