Polska - Szwecja. Nowa era w dziejach kadry

WP SportoweFakty / SZYMON ŁABIŃSKI
WP SportoweFakty / SZYMON ŁABIŃSKI

Meczem ze Szwecją polscy szczypiorniści zainaugurują turniej towarzyski Gjensidige Cup. Reprezentacja pod wodzą Piotra Przybeckiego rozpoczyna nowy etap. Weterani już nie pomogą. Selekcjoner buduje drużynę od fundamentów.

W tym artykule dowiesz się o:

Zapomnijmy o tym, że dwa lata temu byliśmy trzecią drużyną świata. Nie wspominajmy o nieobecnych gwiazdach polskiej piłki ręcznej. Złota generacja gromadziła przed telewizorami miliony, podnosiła ciśnienie, ale i niesamowicie radowała. Michał Jurecki, Karol Bielecki czy Krzysztof Lijewski zrobili dla szczypiorniaka więcej niż którzykolwiek gracze w przyszłości. Zmiany w końcu musiały jednak nadejść. Kto wie, może za późno.

Kadrę w nową erę próbuje wprowadzić Piotr Przybecki. Nie ukrywajmy, to zadanie z serii karkołomnych. Selekcjoner na pierwsze zgrupowanie zaprosił przecież siedmiu debiutantów, w większości młokosów, odkrył ponownie dla kadry Marka Szperę i Antoniego Łangowskiego. Z reprezentacyjnych wyjadaczy ostali się tylko Michał Daszek, Przemysław Krajewski, Piotr Chrapkowski i Kamil Syprzak. Czasu na poukładanie klocków nie ma za dużo. W czerwcu reprezentacja rozegra aż pięć spotkań, w tym dwa o życie w eliminacjach mistrzostw Europy.

- Musieliśmy poznać się w przyspieszonym tempie. Przez 6 dni zgrupowania trudno o jakąś rewolucję w grze - zaznacza Przybecki.

Zanim kadrowicze zmierzą się z Serbami i Rumunami, Biało-Czerwoni sprawdzą się na tle bardzo silnych rywali. W Elverum wystąpią Norwegowie, Szwedzi i Islandczycy, europejska śmietanka towarzyska, wprawdzie nie w najsilniejszych składach, ale w sytuacji polskiej kadry nie jest to najistotniejsze. Testy z solidnymi rywalami przybliżą Piotra Przybeckiego do rozwiązania personalnych zagadek.

ZOBACZ WIDEO: Bogusław Leśnodorski został menadżerem Andrzeja Bargiela. "To jedyny człowiek na Ziemi, który może zjechać na nartach z K2"

Do Norwegii selekcjoner zabrał 18 graczy. Brakuje Kamila Syprzaka, który w weekend rozegra turniej finałowy Pucharu Hiszpanii, oraz Marka Daćki. MVP sezonu w PGNiG Superlidze nie pojawił się na zgrupowaniu z powodów osobistych. Na nieobecności obrotowego Górnika skorzystał Patryk Walczak, przesunięty z kadry B do pierwszej reprezentacji.

Na starcie imprezy zrewolucjonizowana kadra stanie naprzeciwko Szwedów. Odmłodzona reprezentacja Trzech Koron stała się ostatnio maszyną do wygrywania. W eliminacjach ME 2018 nie znalazła jeszcze pogromy, znakomicie spisała się też na mistrzostwach świata 2017, gdzie przegrała po zaciętym ćwierćfinale z Francją. Szwedzi, nawet bez graczy kończących sezon Bundesligi (Lukas Nilsson, Mikael Appelgren, Mattias Zachrisson), mają kim straszyć. Wystarczy wspomnieć o rozgrywających Albinie Lagergrenie i Simonie Jeppsson oraz skrzydłowym Jerry'm Tollbringu. Dwaj ostatni od przyszłego sezonu będą podbijać Bundesligę.

Cel na Gjensidige Cup? Wyciągnąć jak najwięcej wniosków przed eliminacjami. Choć wielu skreśliło reprezentację, zwycięstwa z Serbią i Rumunią otworzą przed Polakami drogę na mistrzostwa Europy. Na trasie Biało-Czerwonych mogą wyprzedzić konkurenci z innych grup, ale w wyścigu o bilet do Chorwacji kadrowicze nie powinni się przedwcześnie poddawać. Pięć punktów może okazać się najlepszym dorobkiem spośród drużyn z trzecich miejsc.

Tyle teorii. W praktyce poprzeczka wisi na wysokości, do której wielu z kadrowiczów nawet się nie zbliżyło. Właśnie w tym miejscu należy docenić udział w Gjensidige Cup. Dla nowicjuszy to szansa na oswojenie się z reprezentacyjną koszulką i gwiazdami po drugiej stronie boiska. Gdzie nabierać doświadczenia, jak nie podczas starć z lepszymi od siebie?

Gjensidige Cup, Elverum:

Szwecja - Polska / 8.06.2017, godz. 17.30

Źródło artykułu: