44-latek objął kadrę kilkanaście dni temu i choć poprowadził zespół już w czterech meczach, to wszystkie Polacy rozegrali poza krajem. Ostatnie, z Serbami w Niszu, zakończyło się sensacyjnym remisem 34:34 i było narodzinami nowego zespołu.
- Ten mecz wlał w nasze serca optymizm - przyznaje Przybecki. - Nie spodziewaliśmy się aż tak dobrego występu chłopaków na gorącym terenie. To nie było łatwe spotkanie, a w końcówce mieliśmy przecież swoje szanse na zwycięstwo. To bardzo budujące - dodaje.
Biało-Czerwoni w starciu z Serbami zaskoczyli nie tylko rywali, ale też kibiców. Po ich grze nie oczekiwano nic wielkiego, bo raptem kilka dni wcześniej polegli z Norwegami różnicą 19 bramek. Teraz dobry występ w Niszu rozbudził nieco apetyty fanów. Przybecki zachowuje jednak chłodną głowę.
- Chłopaki są zmotywowani, ale (ten występ z Serbami) to tylko jeden mecz. Przeciwko Rumunom musimy zacząć bardzo skoncentrowani. Rywale co prawda przegrali ostatnio wysoko z Białorusią (22:32), ale to przeciwnik, z którym nie gra się łatwo - ocenia.
ZOBACZ WIDEO ME U-21. Dawid Kownacki: Nerwy były ogromne
Jego zespół od piątku trenuje w Ergo Arenie. W niedzielę podejmie w niej rywali o 14:30. - Piękny obiekt, to będzie duże przeżycie. Nic tylko grać - stwierdza. - Powtórzenie takiego występu jak z Serbią nie będzie jednak proste - podkreśla.
Przybecki będzie miał w niedzielę do dyspozycji 18 zawodników. Wyłączony z gry jest tylko Michał Daszek. Skrzydłowy jeszcze przed meczem w Serbii doznał urazu palca lewej dłoni. Choć po przylocie do kraju opuścił zgrupowanie, to na niedzielne spotkanie przyjedzie do Trójmiasta.
Starciem z Rumunami Polacy zakończą zmagania w eliminacjach Euro. Szans na awans już nie mają, ale ewentualna wygrana może dać im trzecie miejsce w grupie.