Bertus Servaas nie jest już prezesem Vive Tauronu Kielce

w lidze zawodowej i L.M.

zespole, współpracy z pierwszym trenerem i na sprawach marketingowych, szukaniu pieniędzy dla klubu. Będę mógł temu poświęcić więcej czasu i energii. Zajmę się budowaniem drużyny na kolejne lata. Teraz mamy ją w zasadzie zbudowaną i zaplanowaną do 2021 roku, myślę, że to duże osiągnięcie. W tym czuję się najlepiej, to sprawia mi największą przyjemność. Nowy prezes klubu, Marian Urban, jest przy piłce ręcznej i klubie 25 lat, zrobił mnóstwo dobrego, spędza w klubie więcej czasu, niż ja, myślę, że zasłużył na takie stanowisko. On zajmie się sprawami młodzieży, drugiego zespołu, kwestiami prawnymi, papierkową robotą, kontraktami. Ja nie czuję się w tym tak dobrze, jak on. Oczywiście, razem z drugim wiceprezesem, Tadeuszem Dziedzicem, będziemy go wspierać w działaniach. Będziemy chcieli również skorzystać z możliwości menadżerskich naszego byłego zawodnika, a obecnie pracownika klubu Grzegorza Tkaczyka. „Klub 100” (zrzeszający sponsorów klubu) musi wrócić do takiego poziomu działalności, jaki był kilka lat temu. Takich spraw jest w klubie sporo, chcemy dużo zmienić, poprawić, zaplanować od nowa. Stąd te zmiany. Czy wpływ na pana decyzję miały od lat chropawe stosunki z miastem, a w szczególności z prezydentem Wojciechem Lubawskim? Jest mi przykro, że te stosunki w ostatnich latach nie są takie, jakie być powinny. Oczywiście część winy jest po naszej stronie. Ale jestem przekonany, że możemy wypracować model współpracy, z którego obie strony będą zadowolone i obie będą miały wielkie korzyści. Rozmawiałem z przewodniczącym Rady Miasta, Dariuszem Kozakiem. Myślimy podobnie. Chciałbym stworzyć zespół ludzi złożony z przedstawicieli miasta i klubu, który ułożyłby politykę promocyjną od nowa. Bo wydaje mi się, że klub Vive jest wizytówką całego polskiego sportu, a możliwości klubu w sprawie promocji Kielc nie są wykorzystane. Mamy pewne wzorce i pomysły, które już się sprawdziły, trzeba je wykorzystać. W ciągu 15 lat prezesury tylko dwa razy, w ubiegłym i bieżącym roku, poprosiłem miasto o dodatkowe wsparcie. Chciałbym, żeby to, na jakich zasadach miasto dawało nam pieniądze, było ustalane z góry, żeby nie było potrzeby takich zabiegów z naszej strony, jak w dwóch ostatnich latach, żeby wcześniej było wiadomo, ile dostaniemy i jakie zadania w zamian mamy wykonać.