Piotr Papaj pracował całymi dniami, by wrócić do zdrowia. "To był ciężki czas, szczególnie pod względem psychicznym"

Dwanaście miesięcy temu rozpoczynał przygotowania z nadziejami, że mocno pomoże drużynie. Niestety. Kontuzja barku i rok przerwy. Brzmi to jak wyrok, jednak Piotr Papaj się nie poddał i teraz wraca do składu Wybrzeża. Silniejszy.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Piotr Papaj stracił cały ubiegły sezon. Tuż przed startem rozgrywek ze względu na kontuzję barku zamienił boisko na gabinety lekarskie, a podczas meczów przeniósł się na trybuny. Dopiero pod koniec sezonu wszedł w trening z drużyną, jednak nie zaliczył ani jednego spotkania. - To był dla mnie niezmiernie ciężki czas, przede wszystkim pod względem psychicznym. Miałem rozwalony bark i musiałem przejść operację. Przeżyłem dużo bólu i nie było to nic fajnego. Najgorsza była jednak ta bezsilność, siedzenie na trybunach, szczególnie podczas nerwowych końcówek meczów - wspomniał zawodnik Wybrzeża Gdańsk.

- Nie mogłem pomóc kolegom w żaden sposób. Równie trudno było mi wówczas, gdy przychodziłem codziennie na treningi i patrzyłem, jak koledzy rzucają piłkami. Ja najwyżej mogłem ściskać małą piłeczkę w dłoni. Mając kontuzję barku, początkowo nie mogłem praktycznie nic robić, jeśli chodzi o aktywność fizyczną. Później starałem się obudować mięśniami rękę, co było bardzo żmudne i czasochłonne. Niektórym może się wydawać, że miałem rok wakacji, a ja bardzo ciężko pracowałem. Całymi dniami siedziałem w klinice Rehasport i w hali. Zaczynałem dzień o 8 rano, kończyłem o 21. Na szczęście to już za mną - dodał lewoskrzydłowy.

Przed kontuzją, jednym z największych atutów Papaja była dynamika. - Teraz z niecierpliwością czekam na pierwszy mecz ligowy, by przekonać się jak to obecnie wygląda. Niemniej jednak uważam, że tego nie zatraciłem. Pracowałem bardzo mocno nad wszystkimi aspektami, również nad dynamiką. Na początku przygotowań oczywiście jej jeszcze nie mam, ale mogę obiecać że w sezonie nie będzie gorzej niż było, a nawet będzie lepiej - zdeklarował.

Do Wybrzeża dołączyło kilku nowych zawodników, również na lewe skrzydło. - Rywalizacja będzie mocna, ale jest ona ważna i potrzebna. Z jednej strony walczymy o miejsce w składzie, a z drugiej jesteśmy kumplami i sobie pomagamy. Nie jest tak, że jak ktoś zobaczy u drugiego błąd, to mu tego nie powie, bo uważa się lepszy. Ja sam zawsze staram się pomagać młodszym chłopakom. Sam też wchodziłem do drużyny i nawet czasem mimo niewielkiej różnicy wieku, bywały momenty, w których bałem się zapytać o coś kolegę.

- Pamiętam to i gdy tylko mogę, staram się pomagać każdemu najlepiej jak potrafię. W końcu wszyscy walczymy o to, by zyskał na tym zespół. W tym sporcie zawodnicy grający na jednej pozycji spędzają ze sobą dużo czasu i bardzo ważne jest to, by się lubić i szanować prywatnie. U nas nie ma kłótni i jestem bardzo zadowolony ze współpracy z chłopakami, myślę że oni też - ocenił Piotr Papaj.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak śpiewają piłkarze Bayernu. Potrzebują lekcji (WIDEO)

Mające problemy kadrowe Wybrzeże do końca walczyło o wysokie cele. Nie ma się więc co dziwić, że w Gdańsku przed nowym sezonem panuje optymizm. - Będziemy walczyć o każdy centymetr boiska i o zwycięstwa w każdym meczu. Będziemy się bić o swoje ze wszystkimi zespołami i zobaczymy które miejsce to da na koniec sezonu. Już w poprzednim sezonie chłopacy pokazali, że nie jesteśmy chłopcami do bicia, tylko trzeba się namęczyć, by z nami wygrać. To dobry prognostyk na ten sezon i na pewno nie odpuścimy żadnego centymetra boiska. Damy z siebie więcej niż wszystko - podsumował waleczny zawodnik.

Czy Piotr Papaj wróci do formy sprzed kontuzji?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×