Robert Kamyszek jest jednym z nielicznych zawodników Spójni Gdynia, mającym doświadczenie w PGNiG Superlidze. Sam szczypiornista, który wśród najlepszych zadebiutował w barwach Nielby Wągrowiec, ma jednak świadomość, że obecnie jest zupełnie innym zawodnikiem.
- Pierwszy mój sezon w PGNiG Superlidze w barwach Nielby był tuż po wieku juniora i to było takie przetarcie. Teraz, po rozegranym sezonie w I lidze, trener liczy na paru liderów. On od nas wymaga, my od siebie też. Nie można się niczego bać. Siłą Spójni jest zespół i ważne by każdy pokazywał, że jesteśmy zasłużenie w PGNiG Superlidze - powiedział rozgrywający.
Zawodnicy Spójni Gdynia mieli okazję już w pierwszym meczu przed własną publicznością sprawić sensację i pokonać NMC Górnik Zabrze. - Szkoda tego meczu, bo Górnik był w naszym zasięgu. Graliśmy równo przez 50 minut, a gdy prowadziliśmy 19:17 mogliśmy odskoczyć zabrzanom. Niestety to nie udało. Pokazaliśmy jednak walkę i liczę na to, że zachęcimy kibiców do dopingowania. Szkoda porażki, ale walczymy dalej - zauważył Robert Kamyszek.
Czy mimo porażki zawodnicy z Gdyni wyszli z meczu silniejsi? - Paradoksalnie myślę, że tak. Górnik na inaugurację zagrał świetny mecz z MMTS-em i przyjechał w roli absolutnego faworyta, a my się potrafiliśmy postawić. Zabrzanie byli lepsi. Na początku sezonu mamy trudny terminarz. Przed nami mecze z MMTS-em i z Chrobrym, później zagramy u siebie z Pogonią. Zrobimy wszystko, żeby wygrywać - stwierdził Kamyszek.
Celem Spójni jest również zainteresowanie klubem kibiców, którzy w I lidze nie chodzili chętnie na mecze. Teraz ma się to zmienić. - Naszym celem jest taką walką jak w sobotę, gdzie zaskoczyliśmy zapewne wielu kibiców zachęcić ich do dopingu. Ze swojej strony robimy wszystko, by wygrywać mecze. Na pewno mogę obiecać, że żadnego meczu bez walki nie przegramy - podsumował zawodnik gdyńskiego klubu.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: mur między słupkami. To był popis golkiperów (WIDEO)