Apetyty w stolicy województwa świętokrzyskiego są zaostrzone. Dwa lata temu kielczanie rozgrywki Ligi Mistrzów zakończyli na pierwszym miejscu. To był historyczny sukces klubu, a fakt, że został wywalczony w niezwykle emocjonujących okolicznościach, tylko dodawał rozgłosu i prestiżu. W poprzednim sezonie kieleckiej siódemce nie udało się jednak zrealizować założonego celu, czyli awansować do najlepszej czwórki Europy, a następnie walce o obronę trofeum. Żółto-biało-niebiescy zmagania zakończyli na fazie TOP16. Z marzeń pozbawili ich gracze Montpellier HB. W tym roku mistrzowie Polski znów chcą się znaleźć w elicie. Łatwo nie będzie, bo trafili do grupy śmierci, ale wreszcie mają za sobą spokojny i w pełni przepracowany okres przygotowawczy.
- To już koniec siódmego tygodnia przygotowań. Myślę, że jesteśmy w dobrej formie, a z meczu na mecz ona cały czas rośnie. Dla nas niezwykle ważne było, by w pierwszych sześciu spotkaniach wszyscy zawodnicy sporo pograli. Cieszę się, że po kontuzjach mogli do zespołu dołączyć już Karol Bielecki i Alex Dujszebajew. Na sobotni mecz będziemy w stu procentach przygotowani - zapowiadał na czwartkowej konferencji prasowej szkoleniowiec mistrzów Polski, Tałant Dujszebajew.
Po spotkaniu z dziennikarzami żółto-biało-niebiescy mieli zajęcia, podczas których pod lupę wzięli sposób gry Białorusinów. Kielczanie doceniają klasę rywali i zdają sobie sprawę, że będą grali na trudnym terenie, ale nie wyobrażają sobie, by wrócić do Polski bez zdobyczy w postaci dwóch punktów.
- Zrobimy dokładną analizę gry naszych rywali, zawsze podchodzimy z szacunkiem do każdego przeciwnika i teraz będzie tak samo. Od kilku dni mieliśmy już w głowach rozwiązania taktyczne, które musimy zastosować w trakcie tego meczu w obronie i w ataku. Mamy jeszcze trochę czasu, by to wszystko doszlifować i pojedziemy do Brześcia po zwycięstwo - mówił szkoleniowiec kielczan.
ZOBACZ WIDEO Piotr Frelek: W pierwszej połowie nie graliśmy. Myśleliśmy, że samo się wygra
Po raz pierwszy od dawna mistrzowie Polski do rozgrywek przystępują w najsilniejszym składzie. - Wszyscy są zdrowi, a teraz najważniejsze jest, żeby nie było poważnych urazów. Z takimi, z jakimi zmagali się Karol, Alex czy teraz Dean i Filip, poradzimy sobie bez problemów - powiedział trener Dujszebajew.
W zespole Mieszkowa doszło do kilku zmian. Przede wszystkim z Flensburga przeprowadził się Petar Djordjić, który zastąpił Imana Jamaliego, Maksima Babiczewa na kole zmienił Vid Poteko, a po przygodzie z KIF Kolding wschodni kierunek znów obrał Konstantin Igropulo. Białorusini stracili także Saszę Tiumencewa, Dainisa Kristopansa oraz Władisława Ostrouszko. Czy zmiany wyszły Mieszkowowi na dobre?
- Nie lubię oceniać przed rozgrywkami, uważam, że zawsze powinno się to robić dopiero po zakończeniu sezonu. Tylko trener Mieszkowa Brześć wie, czy jego zespół jest silniejszy czy słabszy. Dużo dla tej drużyny dawali Jamali, Atman czy Kristopans, a teraz nowi zawodnicy będą musieli ich zastąpić i pokazać się z jak najlepszej strony. Jestem jednak pewny, że będą prezentowali najwyższy poziom i walczyli, by w każdym meczu zdobyć dwa punkty - powiedział szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich.
"Kielce zostały Europejskim Miastem Sportu w 2018 roku – poinformował w piątek poseł do Parlamentu Europejskiego Bogdan Wenta. Stolica regionu świętokrzyskiego w walce o Czytaj całość