- Gratuluję zespołowi z Brześcia, rywale zasłużyli na to zwycięstwo. Od początku objęli prowadzenie i wykorzystywali szanse, które od nas dostawali. My nie potrafiliśmy wykorzystać naszych. Nie jestem zadowolony z tego wyniku, ale nie będę robił z niego dramatu. To dopiero pierwszy mecz tych rozgrywek, musimy kontynuować pracę i poprawić się przed następnym spotkaniem - powiedział trener mistrzów Polski na pomeczowej konferencji prasowej.
W podobnym tonie wypowiadał się rozgrywający żółto-biało-niebieskich - Alex Dujszebajew. Hiszpan zauważył, że niezwykle duży wpływ na przebieg pojedynku miał pierwszy kwadrans, kiedy to Białorusini narzucili rywalom swój styl gry.
- Jak wszyscy widzieliśmy, drużyna gości dużo lepiej weszła w mecz przez pierwsze piętnaście minut. Wtedy nasi przeciwnicy wypracowali przewagę i utrzymali ją do końca spotkania. My musimy poprawić to, co dzisiaj nie wyszło i bardzo ciężko pracować dalej - powiedział 24-latek.
Golkiper kieleckiego zespołu, Sławomir Szmal przyznał za to, że PGE Vive miało sporo problemów. - Niestety nie udało się wygrać, zespół z Brześcia okazał się lepszy. Nie funkcjonowała nam gra, popełnialiśmy błędy w obronie, w ataku i w bramce, stąd ta porażka - wyjaśnił bramkarz.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: mur między słupkami. To był popis golkiperów
W zgoła innych nastrojach po meczu byli zawodnicy Mieszkowa Brześć. - Bardzo szanuję zespół z Kielc i wiem, że grają tam bardzo dobrzy zawodnicy. W tym spotkaniu po prostu nam się udało, ale walka była światowa. Daliśmy z siebie wszystko, ale nie mogę powiedzieć, że jesteśmy lepsi. To nie do wiary, że wygraliśmy - cieszył się kołowy Rastko Stojković.
Co zaważyło na zwycięstwie gospodarzy? - To był naprawdę trudny mecz i jak na razie najlepszy w naszym wykonaniu od początku sezonu. Wykonaliśmy solidną pracę w obronie i myślę, że dlatego ostatecznie odnieśliśmy sukces. Dziękuję za to wspaniałe spotkanie - powiedział Rade Mijatović, który doskonale spisywał się między słupkami białoruskiej ekipy.
Zadowolony z postawy swojego bramkarza był trener Siergiej Bebeszko. - Uważam, że ten mecz został rozegrany po dżentelmeńsku. Pomimo tego, że był twardy i zacięty, z dużą ilością fizycznego kontaktu, oba zespoły zachowały szacunek do siebie nawzajem. Przepraszam za faul Szyłowicz, który poskutkował przyznaniem mu czerwonej kartki, to na pewno nie było zamierzone zagranie z jego strony. Mój zespół włożył w tę grę dużo wysiłku, chciałbym przede wszystkim podkreślić formę bramkarza, Rade Mijatovicia. Ponadto to naprawdę ogromnie ważne wydarzenie dla nas, nie zawsze mamy okazję wygrywać z tak dobrym zespołem, jak ten z Kielc. Zagraliśmy więcej oficjalnych meczów, myślę, że nasze występy w SEHA Lidze spowodowały, że w połowie września jesteśmy po prostu w dobrym rytmie, a rywalom jeszcze tego brakuje - powiedział trener Białorusinów.