Cofnijmy się w przeszłości o cztery lata. Alina Wojtas jest jednym z najsilniejszych ogniw hegemona z Lubelszczyzny i stanowi o mocy reprezentacji Polski piłkarek ręcznych. Podczas grudniowych mistrzostw świata aktywnie przyczynia się do wywalczenia przez kadrę Kima Rasmussena czwartego miejsca na zakończenie turnieju, a w klubie, w finałach mistrzostw Polski, jest nie do zatrzymania w ofensywie. Z jej wielką pomocą MKS zdobywa kolejne złoto i znów spycha na drugi plan odwiecznego przeciwnika z Lubina.
Informacja o świetnych występach poszła świat. Przyszła oferta z Larvik HK, wielkie wyróżnienie za ciężką pracę i spełnienie marzeń, bo jak inaczej nazwać walkę o najwyższe cele w Lidze Mistrzyń oraz występy obok takich gwiazd jak Nora Mork, Linn-Kristin Riegelhuth Koren, Sandra Toft czy Gro Hammerseng-Edin?
- To był wspaniały czas. Od zawsze marzyłam o tym, żeby spróbować się w tak utytułowanej drużynie. Życzę każdej piłkarce ręcznej, aby mogła i miała przyjemność grać wśród takich zawodniczek. A grałam u boku szczypiornistek, które zdobywały złote krążki i mistrzostwo olimpijskie. Dla mnie jako sportowca był to ogromny krok naprzód. Miałam ogromne szczęście przebywać ze znakomitą drużyną i czerpałam z tego jak najwięcej się da - powiedziała uśmiechnięta rozgrywająca w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Dużo z tego wyniosłam. Oczywiście kontuzja kolana troszkę pokrzyżowała mi plany, ale to nieodłączny element piłki ręcznej. Mogło się to wydarzyć równie dobrze w Polsce albo w innej drużynie. Norwegię wspominam bardzo dobrze i ten pobyt pozostanie w mojej głowie na całe życie. Nie udało nam się do końca zrealizować naszych planów w Lidze Mistrzyń, ale jestem bardzo szczęśliwa i spełniona. Mimo poważnego urazu, trzy lata spędzone w Larvik HK nie były w żadnym stopniu zmarnowanym czasem. Gdybym miała cofnąć czas i to powtórzyć, bez wątpienia wyjechałabym jeszcze raz - przyznała Alina Wojtas.
ZOBACZ WIDEO: Zawodniczki pole dance odcinają się od klubów go-go. Duże perspektywy przed nowym sportem
Mimo różnych propozycji z zagranicznych klubów, zawodniczka postanowiła wyjechać po sezonie 2016/2017 do Polski i związała się kontraktem z Metraco Zagłębiem Lubin. Obdarzona atomowym rzutem szczypiornistka wróciła latem do zdrowia po zerwaniu więzadeł i mogła pomóc drużynie już w pierwszej kolejce. - Uważam, że nie możemy się bać o tym mówić. Chcemy bić się o mistrzostwo Polski. Jesteśmy takim zespołem, który może to ciężką pracą osiągnąć - zapewnia.
- Mam nadzieję, że jeśli chodzi o dyspozycję na boisku z dnia na dzień będzie coraz lepiej. Ze zdrowiem wszystko już dobrze, więc nie pozostaje mi nic innego jak pokazać swoją wartość i przydatność dla drużyny - skomentowała piłkarka ręczna, która w przyszłości chciałaby móc znów zagrać w reprezentacji Polski.
Pierwszy sygnał ze strony selekcjonera Biało-Czerwonych już jest. Trener Leszek Krowicki powołał Alinę Wojtas do szerokiej kadry na Mistrzostwa Świata 2017 w Niemczech. Pracująca nad powrotem do najwyższej dyspozycji rozgrywająca znalazła się też na liście rezerwowej na jesienne mecze eliminacji do ME.
- Bardzo mnie to cieszy. Jest to dla mnie duża mobilizacja. Niełatwo wracać po ponad półrocznej kontuzji. Wiem, ile jeszcze jest pracy przede mną i te wszystkie mankamenty wychodzą na boisku, ale mam duże wsparcie ze strony sztabu szkoleniowego i ciągłe wskazówki. Myślę, że potrzebuję jeszcze trochę czasu, aby dać z siebie sto procent możliwości - zakończyła, dodając że jest cierpliwa i gotowa na ciężką pracę.