Liga Mistrzów. IFK Kristianstad - Orlen Wisła: bramkarz to za mało. Bolesna porażka płocczan

WP SportoweFakty / SZYMON ŁABIŃSKI / Na zdjęciu: Michał Daszek
WP SportoweFakty / SZYMON ŁABIŃSKI / Na zdjęciu: Michał Daszek

Wicemistrzowie Polski ponieśli już szóstą porażkę w rozgrywkach Ligi Mistrzów. W spotkaniu 7. kolejki polegli na wyjeździe z IFK Kristianstad 24:25.

Stawka tego pojedynku dla obu ekip była niebagatelna. W sześciu poprzednich grupowych meczach wywalczyły one zaledwie po jednym punkcie i zamykały tabelę grupy A. Wciąż jednak liczyły się w grze o 6. miejsce, ostatnie premiowane awansem do fazy play-off, ponieważ wyprzedzający je RK Zagrzeb miał w dorobku tylko dwa "oczka".

Szczypiorniści Orlenu Wisły, grający z przysłowiowym "nożem na gardle", rozpoczęli jednak zmagania w Kristianstad w najgorszy z możliwych sposobów. Dali sobie narzucić warunki gry dyktowane przez gospodarzy i po kwadransie przegrywali 4:8.

Mimo kilku bardzo dobrych obron Marcina Wicharego, przed przerwą płocczanie nie wrócili już na właściwe tory. Choć ich golkiper robił co mógł, postawa jego kolegów z pola pozostawiała wiele do życzenia. Doszło do tego, że w 26. minucie Mario Lipovac wyprowadził IFK już na siedmiobramkowe prowadzenie (14:7). Na półmetku było ono tylko minimalnie mniejsze.

W końcu jednak gracze z Płocka byli w stanie dopaść przeciwnika. Byłoby bardzo poważnym grzechem, gdyby tego nie zrobili, ponieważ nadal "kosmiczny" mecz między słupkami rozgrywał Wichary. Swoimi niesamowitymi paradami zaczął odbierać ochotę do gry kolejnym zawodnikom miejscowych, a skuteczność po stronie Orlenu Wisły stopniowo rosła.

Ciężar zdobywania bramek wziął na swoje barki Brazylijczyk Jose Guilherme de Toledo, dzięki czemu w 40. minucie jego ekipa złapała kontakt z rywalem, przegrywając już jedynie 16:17. Potem jeszcze kilkakrotnie rozgrywający z Ameryki Południowej zapewniał swojej ekipie prowadzenie - po raz ostatni 22:21 na 10 minut przed końcem.

Decydujące fragmenty meczu podopieczni trenera Piotra Przybeckiego rozegrali jednak bardzo źle. Co prawda dzięki niezawodności Wicharego niemal do końca byli w grze o punkty, ale cztery bramki z rzędu zdobyte przez szwedzki zespół okazały się dla nich "gwoździem do trumny". Sukces gospodarzy ostatecznie przypieczętowało trafienie Albina Lagergrena.

IFK Kristianstad - Orlen Wisła Płock 25:24 (15:10)

IFK: L. Larsson, Kappelin - Henningsson 5, Gudmundsson 4, Lagergren 4, Sorensen 4, Freiman 3, Hallen 2, Nilsen 2, Lipovac 1, Arnarsson, J. Larsson, Persson, Chrintz, Jonsson, Eriksen.
Karne: 1/1.
Kary: 6 min. (Arnarsson, Legergren, Sorensen - po 2 min.).

Wisła: Morawski, Wichary - De Toledo 6, Duarte 4, Ivić 3, Mihić 3, Daszek 2, Ghionea 2, Obradović 2, Żabić 2, Krajewski, Racotea, Piechowski, T. Gębala, M. Gębala.
Karne: 3/6.
Kary: 8 min. (M. Gębala, Ivić, Mihić, Racotea - po 2 min.).

Sędziowie: Jesper Kirkholm Madsen, Henrik Mortensen (obaj Dania).
Widzów: 3859.

ZOBACZ WIDEO: Edinson Cavani: Krychowiak to wojownik. Mam nadzieję, że wróci do PSG

Źródło artykułu: