Finał islandzko-rosyjskiej komedii. Kilka godzin lotu, sześć minut na parkiecie (wideo)

Materiały prasowe / EHF / Radość szczypiornistów Hafnarfjordur po serii karnych
Materiały prasowe / EHF / Radość szczypiornistów Hafnarfjordur po serii karnych

Koniec absurdalnej historii w Pucharze EHF. Prawie 4 tysiące kilometrów w powietrzu i sześciominutowa seria rzutów karnych. Hafnarfjordur pokonał St. Petersburg HC i awansował do III rundy kwalifikacji.

Dlaczego Islandczycy musieli spędzić w samolocie kilka godzin, by tylko na moment wyjść na parkiet? Taką atrakcję zapewnił

Hafnarfjordur fiński delegat EHF Kurt Roger Sjolund, który "wykazał się" nieznajomością regulaminu rozgrywek. W pierwszym meczu wygrał islandzki zespół, w rewanżu w identycznym stosunku zwyciężył Sankt Petersburg HC i o awansie powinna zadecydować seria karnych. Według delegata - dogrywka.

Rosjanie po porażce w dodatkowym czasie złożyli protest. EHF uznał, że zespoły muszą spotkać się jeszcze raz i rozegrać regulaminową serię karnych. Chcąc nie chcąc, Islandczycy musieli wsiąść w samolot i polecieć do St. Petersburga.

Ich wysiłek nie poszedł na marne, wygrali konkurs 4:3 i awansowali do III rundy kwalifikacji, gdzie czeka słowacki Tatran Preszów. Dzięki katastrofalnej pomyłce delegata szczypiorniści z północy stali się jedną z najbardziej znanych drużyn ostatnich tygodni w piłce ręcznej.

ZOBACZ WIDEO: Marek Saganowski: Będzie można stawiać na Góralskiego

Komentarze (0)