PGNiG Superliga: sportowa złość Zagłębia. Spójnia Gdynia bez szans w Lubinie

Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: Dawid Przysiek
Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: Dawid Przysiek

Czwartkowy wieczór w PGNiG Superlidze minął pod znakiem meczu Zagłębia ze Spójnią Gdynia. Spotkanie w Lubinie zakończyło się pewnym zwycięstwem ekipy Bartłomieja Jaszki, która poprawiła sobie nastroje po nieznacznej porażce w derbach Dolnego Śląska.

Pojedynek jedenastej kolejki od początku przebiegał pod dyktando gospodarzy. Dużą różnicę robiła agresywna obrona podparta wsparciem golkipera, a także lepsza skuteczność w ofensywie. W pierwszym kwadransie zawodów największą aktywnością w ataku wykazywał się duet w składzie Arkadiusz Moryto i Przemysław Mrozowicz.

Po drugiej stronie boiska okazji do rzutu często szukał bardzo dobrze dysponowany ostatnio Robert Kamyszek. Czołowy strzelec rozgrywek został jednak w czwartek rozpracowany i zaliczył tym razem tylko dwa celne trafienia na siedem prób.

Spójnia Gdynia nie przypominała drużyny, która w dziesiątej kolejce postawiła się mielczanom. Zespół gości popełniał błędy lub mijał się z celem, dlatego też w 15. minucie tablica świetlna wskazywała wynik +5 dla gospodarzy.

Ekipa z Trójmiasta nie odpuszczała i w krótkim odstępie zniwelowała część strat. Towarzystwo próbował rozruszać Ołeksandr Kyrylenko, a w bramce robił, co mógł Mateusz Zimakowski. Kiedy wydawało się, że problemy w ofensywie zniknęły, w końcówce znów we znaki dała się przyjezdnym nieskuteczność. Rzuty w poprzeczkę oraz parady czujnego Patryka Małeckiego wyraźnie odbiły się na rezultacie.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: kontrowersje w Legionowie. Zobacz rzut karny Kacpra Adamskiego

W drugiej połowie wciąż dominowało Zagłębie napędzane przez Dawida Przysieka, które utrzymywało solidną zaliczkę z pierwszej części spotkania. Atmosferę w Lubinie podgrzały po zmianie stron dwie czerwone kartki. Za faul w 35. minucie wykluczony został Rafał Jamioł, a kilka chwil później "czerwień" z gradacji kar obejrzał Tomasz Pietruszko.

Czas mijał, a niekorzystne położenie Spójni nie ulegało poprawie. W 40. minucie dystans gospodarzy po rzucie Jana Czuwary wzrósł do dziesięciu bramek. Team Bartłomieja Jaszki zachował koncentrację do samego końca i dopisał do swojego konta cenne cztery "oczka".

MKS Zagłębie Lubin - Spójnia Gdynia 36:26 (19:12)

Zagłębie: Małecki (11/31 - 35%), Skrzyniarz (4/10 - 40%) - Stankiewicz 3, Bondzior 2, Przysiek 9, Kużdeba 1, Mrozowicz 4, Pawlaczyk, Szymyślik 1, Czuwara 3, Pietruszko 1, Moryto 7, Dawydzik 3, Da Silva Mollino 2
Karne: 5/6
Kary: 12 min.

Spójnia: Zimakowski (10/35 - 29%), Michalczuk (5/16 - 31%) - Lisiewicz 2, Ćwikliński 1, Męczykowski, Kamyszek 2, Jamioł 3, Krawczenko, Rychlewski 5, Brukwicki 1, Kyrylenko 4, Marszałek 3, K. Pedryc 1, P. Pedryc 4, Dworaczek
Karne: 4/5
Kary: 8 min.

Sędziowie: Andrzej Gratunik - Mariusz Wołowicz

MVP: Dawid Przysiek (Zagłębie)

Komentarze (0)