Kielczanie przystąpili do spotkania bez Sławomira Szmala, Michała Jureckiego, Alexa Dujshebaeva oraz Krzysztofa Lijewskiego. Mistrzowie Polski i bez nich już od pierwszych minut radzili sobie znakomicie i zaczęli od naprawdę mocnego uderzenia. Szczypiorniści z Legionowa grali natomiast tak, jakby za szybko poczuli świąteczny klimat.
Wyrównana gra trwała może przez trzy minuty - od stanu 3:3 żółto-biało-niebiescy zaczęli zdobywać bramki seriami i KPR został daleko w tyle. Podopieczni Marcina Smolarczyka popełniali błąd za błędem. Nie wychodziło im nic - na swoim koniec mieli więcej łatwych strat niż udanych akcji w ataku. Gospodarze wykorzystywali to bezlitośnie i raz za razem wyprowadzali błyskawiczne kontry. Przewaga kieleckiej siódemki rosła w zastraszającym tempie, a goście nie mieli żadnych pomysłów na zniwelowanie strat.
W pierwszej połowie graczom z Legionowa udało rzucić się tylko dziewięć bramek i mogli mieć jedynie nadzieję, że po przerwie coś w ich grze drgnie. Tak się jednak nie stało. Dorobek KPR-u na liczbie dziewięć zatrzymał się przez kolejne czternaście minut - dopiero po takim czasie Mateusz Rutkowski pokonał Miłosza Wałacha.
Kłopotów ze zdobywaniem bramek nie mieli za to podopieczni Tałanta Dujszebajewa. Wszyscy gracze, którzy pojawili się na boisku w szeregach żółto-biało-niebieskich przynajmniej raz pokonali bramkarza gości i zapisali się tym samym w protokole meczowym. Kielczanie na pożegnanie 2017 roku w Hali Legionów zaprezentowali swoim kibicom kilka niezwykle widowiskowych akcji i ostatecznie zwyciężyli 40:17.
PGE VIVE Kielce - KPR Legionowo 40:17 (22:9)
PGE VIVE: Ivić, Wałach - Bis 3, Kus 4, Aguinagalde 4, Bielecki 5, Jachlewski 1, Strlek 4, Janc 6, Jurkiewicz 3, Zorman 1, Mamić 2, Bombac 2, Djukić 5
KPR: Krekora, Kujawa, Wyrozębski - Adamski 6, Grabowski, Suliński, Fugiel, Kowalik, Miecznikowski, Ignasiak 2, Brinovec, Gawęcki 1, Niedziółka 4, Ciok, Rutkowski 4
ZOBACZ WIDEO: Morderczy wyczyn reprezentanta Polski. "To było moje życiowe zwycięstwo"