W drużynie gości zabrakło Mateusza Zaremby, ale jeszcze większe problemy mieli miejscowi, bowiem piłkarze ręczni Stali Gorzów zatruli się w restauracji po ligowym meczu w Olsztynie. Z tego powodu nie zagrał Bartosz Starzyński, a na niemal na ostatnią chwilę wrócił Cezary Marciniak. Bramkarz zagrał cały mecz i może zaliczyć go do udanych, bowiem zanotował kilka istotnych interwencji.
Obie ekipy toczyły wyrównaną i twardą walkę, choć to szczecinianie co jakiś czas odskakiwali na dwie bramki. Gorzowianie potrafili to jednak odrobić. Swoimi warunkami fizycznymi popisywał się Arkadiusz Bosy, rozpychając defensywę gospodarzy. Pozostali koledzy natomiast przyspieszali w odpowiednim momencie, uciekając defensorom. Miejscowi nie pozostawali jednak dłużni. Mogli prowadzić, gdyby lepiej wykorzystywali swoje sytuacje, ale często trafiali w bramkarza. Ostatecznie to Sandra Spa Pogoń Szczecin była w natarciu. Ostatnia minuta należała jednak do najlepszego strzelca gorzowian. Mateusz Stupiński swoim trafieniem ustalił wynik pierwszej części na 12:12.
Nie mniej emocji było w drugiej połowie, którą dobrze otworzyli "żółto-niebiescy". Seryjnie rzuty karne wykorzystywał Stupiński, choć z drugiej strony podobnie spisywał się Dawid Krysiak, ale po kilku próbach został przełamany przez Marciniaka. Gospodarze na pewien czas przejęli inicjatywę i wyszli nawet na dwubramkowe prowadzenie. Radość nie trwała jednak długo i chwilę później znowu mieliśmy remis.
Obu zespołom przytrafiały się błędy. I-ligowcy kilka razy zbyt szybko oddawali rzut, z niezbyt przygotowanej pozycji. Z kolei agresywna momentami gra drużyny z PGNiG Superligi czasem kończyła się faulem ofensywnym. Cały czas był kontakt i żadna z ekip nie potrafiła odskoczyć dalej, jak na dwie bramki. W końcówce Stal zbyt często się jednak myliła. oddając niecelne rzuty. Szczecinianie natomiast zwolnili, przytrzymali piłkę i, co najważniejsze, trafili na 23:25. 20 sekund to było zbyt mało, by to odrobić. Stupiński tylko zmniejszył stratę, a jego drużyna odpadła z Pucharu Polski.
Środowy pojedynek był sentymentalnym powrotem dla Arkadiusza Bosego, który niegdyś grał w Gorzowie. - Wynik mówi swoje. Dla obu ekip był to trudny mecz. Wydaje mi się, że to było przede wszystkim fajne widowisko dla kibiców. Jestem profesjonalistą, ale na pewno to spotkanie miało dla mnie jakiś smaczek. To był pierwszy oficjalny mecz po iluś tam latach. Fajnie było tutaj przyjechać i wygrać - ocenił.
Zdenerwowany i zawiedziony był gorzowski kapitan, bowiem znów zadecydowała końcówka. - Końcówka fatalna. W Olsztynie było to samo, że końcóweczkę przegraliśmy sobie sami przez bardzo proste błędy. Musimy jeszcze mocniej na to zareagować, jeszcze ostrzej pewne słowa sobie powiedzieć, bo nie może się tak wydarzyć kolejny raz. Takie szkolne błędy nie mogą się przytrafiać na żadnym poziomie. Przyszli niesamowici kibice, zorganizowana grupa. To dla nich gramy i dla klubu. Szkoda, że odpadamy - stwierdził Oskar Serpina.
Trener Dariusz Molski docenił z kolei doświadczenie rywali ze Szczecina. - Powinniśmy grać jeszcze szybciej. Ja uważam, że w Pogoni już umierali, nie mieli czym depnąć, a mimo to nas ograli. To jest ta różnica między ekstraligą a nami. Oni mieli trochę więcej tego doświadczenia i w tych momentach trzymali piłkę albo potrafili mocno zagrać jeden na jeden. To dawało im efekt. My może nie tyle nie umiemy, ile zbyt rzadko korzystamy z tej umiejętności, która jest na wagę zwycięstwa - przyznał szkoleniowiec.
PGNiG Puchar Polski (1/16 finału):
KS Stal Gorzów - Sandra Spa Pogoń Szczecin 24:25 (12:12)
Stal: Marciniak, Nowicki - Stupiński 8, Kłak 3, Serpina 3, Bronowski 2, Turkowski 2, Chełmiński 2, Smolarek Marcin 1, Kryszeń 1, Bekisz 1, Droździk 1, Śramkiewicz.
Kary: 12 min.
Karne: 5/6.
Pogoń: Zapora, Teterycz, Bartosik - Krysiak 9, Bosy 4, Krupa 4, Radosz 3, Biernacki 2, Berezhnyi 1, Jedziniak 1, Wąsowski 1, Fedeńczak, Gryszka, Jońca.
Kary: 12 min.
Karne: 6/8.
Czerwona kartka: Wąsowski 51 min. (gradacja kar).
Sędziowie: Bartosz Kowalak - Wojciech Marciniak.
Widzów: około 500 osób.