PGNiG Superliga: Sandra Spa Pogoń lepsza od beniaminka z Gdyni

Materiały prasowe / POGOŃ SZCZECIN / PGNIG SUPERLIGA / Na zdjęciu: Arkadiusz Bosy
Materiały prasowe / POGOŃ SZCZECIN / PGNIG SUPERLIGA / Na zdjęciu: Arkadiusz Bosy

Sandra Spa Pogoń Szczecin okazała się lepsza od Spójni Gdynia. Gospodarze pokonali beniaminka w 20. serii gier PGNiG Superligi 33:27. Podopieczni Piotra Frelka nie poddają się w walce o baraże.

Możliwość gry w barażach o ćwierćfinał mistrzostw Polski w PGNiG Superlidze Mężczyzn dają pozycje 4. i 5. w obu grupach. Szczecinianie do piątej lokaty tracą obecnie aż 8 punktów, ale rozegrali o jeden mecz mniej od rywali z Piotrkowa Trybunalskiego, Mielca czy Kalisza.

Portowcy do meczu przystąpili ze sporym animuszem. W początkowej fazie wykorzystywali kontry, w których skuteczność zachowywał choćby Dawid Krysiak czy też Jakub Radosz. Po jednej z takich sytuacji Pogoń prowadziła już 6:4. Niemniej przyjezdni potrafili doprowadzić do wyrównania stanu meczu i trzymali bliski kontakt bramkowy.

W drugim kwadransie uwidoczniała się przewaga gospodarzy. Niemniej Spójnię także należało pochwalić. Choćby za skuteczność najlepszego tego dnia Rafała Rychlewskiego. Bez tego rozgrywającego beniaminkowi grałoby się zdecydowanie trudniej. Kłopoty gości zaczęły się pod koniec, kiedy dwoma minutami ukarani zostali Maciej Marszałek, a po krótkiej chwili także Paweł Ćwikliński. Co ciekawe, gdynianie stracili wówczas tylko jedną bramkę, co należało uznać za pewien sukces. Do przerwy było 16:13. Emocje mogły dopiero nadejść.

Po zmianie stron gospodarze zdołali powiększyć przewagę. W 40. minucie prowadzili już 22:16. Świetnie spisywali się ofensywnie ustawieni: Arkadiusz Bosy, Paweł Krupa czy też Krysiak. Dwaj pierwsi skończyli zawody z 7 trafieniami. Kiedy wydawało się, że emocji w tym spotkaniu kibice już nie uświadczą, szczecinianie stanęli w ofensywie. Proste błędy nakręcały Spójnię. Trener Marcin Markuszewski miał jeszcze nadzieję na zmianę wyniku, a gracze dali mu ku temu solidne podstawy.

Po sześciu minutach indolencji rzutowej wynik zmienił się na 24:22. Portowcy zachowali jednak zimną głowę. Nie pozwolili gościom na złapanie kontaktu bramkowego, w czym swój udział miał bramkarz Marcin TeteryczAdam Lisiewicz i spółka nie tracili nadziei. Pod koniec zawodów mocno zaryzykowali. Ustawili bardzo wysoko obronę. Odcinany był Biernacki i Krupa. Nie dało to jednak żadnego rezultatu. Więcej miejsca w pierwszej linii miał obrotowy Bosy, który rozegrał kapitalny mecz. Ostatecznie trzy punkty, całkiem zasłużenie, zostały w Grodzie Gryfa.

Sandra Spa Pogoń Szczecin - Spójnia Gdynia 33:27 (16:13)

Sandra Spa Pogoń: Teterycz, Bartosik, Zapora - Radosz 1, Wąsowski, Bereżnyj 3, Krupa 7, Bosy 7, Biernacki 2, Jedziniak 4, Krysiak 5 (2/2), Zaremba 4, Fedeńczak
Karne: 2/2
Kary: 8 min. (Biernacki - 4 min., Wąsowski, Bereżny - 2 min.)

Spójnia: Zimakowski, Głębocki - Lisiewicz 4, Ćwikliński, Kamyszek 2, Pedryc 3, Czaja 4, Jamioł 4, Brukwicki 3, Rychlewski 6 (3/3), Dworaczek, Marszałek 1
Karne: 3/3
Kary: 8 min. (Ćwikliński, Pedryc, Czaja, Marszałek - 2 min.)

Sędziowie: Gratunik (Zielona Góra), Wołowicz (Wtórek)
Widzów: 400

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Golden retriever, który uwielbia koszykówkę

Komentarze (0)