Mateusz Kornecki zostaje w PGNiG Superlidze. Mało zmian w Zabrzu

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Mateusz Kornecki
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Mateusz Kornecki

Mateusz Kornecki na razie nie wybiera się do zagranicznej ligi. Reprezentacyjny bramkarz podjął decyzję odnośnie swojej przyszłości. - Najbliższe sezony spędzę w Polsce - zapewnia.

Aktualna umowa Korneckiego wiąże go z NMC Górnikiem Zabrze do końca czerwca 2018 roku. Po dobrych występach podczas MŚ 2017 i w tym sezonie PGNiG Superligi naturalnie pojawiły się pytania o przyszłość kadrowicza.

Bramkarzem interesował się jeden z francuskich klubów. - Po przeanalizowaniu oferty odmówiłem i zdecydowałem, że najbliższe sezony spędzę w Polsce - mówi Kornecki.

Zawodnik usiadł do rozmów z prezesem Bogdanem Kmiecikiem, ale nowego kontraktu jeszcze nie podpisał. Wszystko wskazuje na to, że na dniach poznamy przyszłość reprezentanta Polski.

Oprócz Korneckiego, umowy kończą się też kołowemu Jurijowi Gromyce i środkowym, Maciejowi Tokajowi oraz Rafałowi Glińskiemu. Klub powoli rozgląda się za kandydatami do zespołu, ale niewykluczone, że obaj rozgrywający zostaną w klubie. 24-letni Tokaj przeważnie dostaje kilka-kilkadziesiąt minut w meczu, z kolei 35-letni Rafał Gliński przeżywa drugą młodość. Odkąd Górników przejął Rastislav Trtik, pełni rolę wysuniętego obrońcy, świetnie prezentuje się także w ofensywie. W kontrakcie widnieje zapis o możliwości przedłużenia go na następny rok.

Zespół uniknie gruntownej przebudowy. Umowy przedłużyli już Martin Galia, Iso Sluijters, Aleksandr Tatarincew, Marek Daćko i Bartłomiej Tomczak. Ważne kontrakty mają Aleksandr Buszkow i Michał Adamuszek, niedawno Górnik pozyskał Ignacego Bąka, a kilka godzin temu ogłosił transfer Jana Czuwary z Zagłębia Lubin.

Zabrzanie są objawieniem rozgrywek. Pod wodzą Trtika przegrali tylko trzy mecze i stali się poważnymi kandydatami do medalu PGNiG Superligi.

ZOBACZ WIDEO Radosław Gilewicz: Kuba Błaszczykowski ma swoją wartość. Będzie świetnie przygotowany

Źródło artykułu: