Tałant Dujszebajew: Musimy być jak gladiatorzy
Szczypiorniści PGE VIVE w Kilonii zagrają bardzo ważne spotkanie. Zwycięstwo z THW przedłuży bowiem ich nadzieje na zakończenie fazy grupowej Ligi Mistrzów na czwartej pozycji.
Zebry słabo rozpoczęły tegoroczną edycję rozgrywek. Niemcy rozpędzali się długo, ale gdy już weszli na właściwe tory, to wygrali pięć spotkań z rzędu - w tym wyjazdowe starcie we Flensburgu i potyczkę z Telekomem Veszprem.
- Wyniki pozwalają im się podbudować jako zespołowi. Coraz lepiej grają w ataku, który na początku sezonu był chyba ich piętą achillesową. Obronę zawsze mieli mocną i na najwyższym poziomie - mówi szkoleniowiec.
Kilończycy ostrzą sobie zęby na dwa punkty, ale kielczanie nie stoją na straconej pozycji. Wciąż mają, o co walczyć, a poza tym - ostatnimi laty dobrze im się wiedzie na niemieckich parkietach. Co może okazać się kluczem do zwycięstwa? - Radość. Musimy być szczęśliwi, że możemy grać przy takiej publiczności. Musimy wyjść na boisko jak gladiatorzy i pokazać, że w szesnastu przeciwstawimy się szesnastu rywalom i 10 250 osobom na trybunach - twierdzi Dujszebajew.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Efektowne zwycięstwo PGE Vive Kielce. Mistrzowie dali popisPowody do zadowolenia mistrzowie Polski mają już teraz - nikt w zespole nie narzeka na urazy, a w coraz lepszej dyspozycji jest Michał Jurecki. - Sytuacja kadrowa wygląda super, wszyscy są zdrowi. Uros Zorman jeszcze bierze antybiotyki, ale będzie mógł nam pomóc. Jeśli chodzi o Michała Jureckiego, to zobaczymy na treningach, czy będzie wytrzymywał to, co chcemy zagrać w sobotę. Jeżeli będzie dobrze, to będziemy bardzo zadowoleni, tym bardziej, że on jest naszym liderem i motorem napędowym tego zespołu i zawsze go potrzebujemy. Gdyby jednak nie mógł zagrać, to nie będziemy ryzykowali. Na tym meczu sezon się nie kończy - informuje szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich.
W pierwszym w tym sezonie spotkaniu obu drużyn kielecka siódemka dosłownie zmiotła z parkietu THW. Mistrzowie Polski zwyciężyli aż jedenastoma bramkami i całkowicie zdominowali swoich rywali. Jak teraz podejdą do starcia kilończycy?
- Ze sportową złością. W takich sytuacjach chcesz oddać przeciwnikowi wszystko, co nie wychodziło ci w pierwszym meczu - wyjaśnia Dujszebajew i dodaje: - Teraz najważniejszy jest przede wszystkim spokój. Nie zawsze wygrywa ten, który w tym momencie jest w najlepszej dyspozycji. Ligę Mistrzów zwycięży drużyna spisująca się najlepiej w marcu, kwietniu i później w maju.