PGNiG Superliga: wysokie zwycięstwo okupione kontuzją. Spójnia bezradna w Kielcach

WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Manuel Strlek
WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Manuel Strlek

Szczypiorniści PGE VIVE w meczu 24. kolejki PGNiG Superligi Mężczyzn zwyciężyli ze Spójnią Gdynia 46:27. Wygraną kielczanie okupili jednak kontuzją Bartłomieja Bisa.

Kielczanie zagrali bez Marko Mamicia, Mariusza Jurkiewicza, Krzysztofa Lijewskiego, Mateusza Jachlewskiego oraz zawieszonego na jedno spotkanie Michała Jureckiego. Spójnia przyjechała za to do stolicy województwa świętokrzyskiego w składzie z Ołeksandrem Kyrylenko, Jewhenem Krawczenko oraz nowym nabytkiem zespołu Jackiem Lubereckim.

Przyjezdni zanotowali obiecujące otwarcie, dzięki czemu początek meczu był niezwykle wyrównany. Szczypiorniści z Gdyni tempo wytrzymali jednak do 9. minuty - wtedy też na tablicy wyników po raz ostatni widniał remis (po 6). Kielczanie szybko odskoczyli i powoli zaczęli budować swoją przewagę. Nie wszystko jednak wyglądało kolorowo.

Ze względu na mocno okrojony skład mistrzowie Polski w defensywie grali z trzema obrotowymi - Mateuszem Kusem, Julenem Aguinagalde i Bartłomiejem Bisem. W 14. minucie 20-latek doznał groźnie wyglądającego urazu. Kołowy niefortunnie upadł przy kontrataku i długo nie podnosił się z boiska. Ostatecznie opuścił parkiet przy pomocy kolegów i nie wrócił już do końca meczu.

Nie minęło dziesięć minut, gdy żółto-biało-niebiescy musieli poradzić sobie z kolejną stratą. Tym razem z grą musiał pożegnać się Mateusz Kus. Zawodnik wbiegał na boisko po odbyciu kary dwóch minut i zderzył się z biegnącym do ataku rywalem. Sędziowie byli jednomyślni - obrotowy zobaczył czerwoną kartkę i resztę pojedynku obejrzał z trybun.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: beniaminek nie zwalnia tempa - Energa MKS Kalisz rozbiła Sandra Spa Pogoń Szczecin

Mimo kłopotów kielczanie cały czas systematycznie powiększali swoją przewagę. Po trzydziestu minutach prowadzili już ośmioma trafieniami, a szczypiorniści Spójni nie potrafili znaleźć recepty na powstrzymanie gospodarzy.

Po przerwie mistrzowie Polski zaczęli się coraz bardziej rozkręcać. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa byli bezlitośni i wykorzystywali każdy błąd rywali. Kielczanie zabiegali rywali - wyprowadzali błyskawiczne kontry i podkręcali tempo meczu. Przewaga rosła jak szalona - na trzynaście minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego wynosiła już dwadzieścia trafień.

Kibice mieli zagwozdkę - czy tym razem żółto-biało-niebieskim uda się dobić do pięćdziesięciu bramek? Było blisko, jednak cel nie został osiągnięty. W ostatnich trzech minutach kielczanie nie zdołali pokonać bramkarza gości i licznik ich zdobyczy zatrzymał się na liczbie czterdzieści sześć.

PGNiG Superliga Mężczyzn, 24. kolejka:

PGE VIVE Kielce - Spójnia Gdynia 46:27 (22:14)

PGE VIVE: Szmal, Ivić - Bis 4, Dujshebaev 7, Kus, Aguinagalde 5, Bielecki 7, Strlek 9, Janc 7, Zorman 2, Bombac 1, Djukić 4
Karne: 2/2
Kary: 6 min. (Kus, Aguinagalde, Bielecki - po 2 min.)
Czerwona kartka: Kus - 25 min.

Spójnia: Michalczuk, Zimakowski, Głębocki - Męczykowski, Lisiewicz 1, Ćwikliński 4, Kyrylenko, K. Pedryc 3, Czaja 4, Luberecki 5, Jamioł 4, Krawczenko 2, Brukwicki 1, Rychlewski 3, P. Pedryc, Wolski
Karne: 2/2
Kary: 4 min. (Luberecki, Rychlewski - po 2 min.)

Komentarze (17)
avatar
dicamillo
28.02.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Bardzo jestem ciekaw, czy naczelny tutejszy troll pojedzie 11 marca do Kielc, żeby kolejnego liścia od Vive odebrać osobiście... :) 
ORH-
28.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
Z tak słabym zespołem jak Gdynia i nie rzucili 50-ciu goli. Przeciętnie! 
Heniek ZPoczty
27.02.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Akcja palce lizać :))
Ilość bramek i różnica kolosalna, jeszcze w takim okrojonym składzie.. 
avatar
Maxi-102
27.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
5
Odpowiedz
W Kielcach, chyba został pobity rekord frekwencji...jak było 500 osób to mas...:) 
avatar
Czarcik
27.02.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Czerwona Kusa bez sensu - wszedł na boisko po karze i biegł po skosie do lewego rozgrywającego, aby przeciąć podanie, na drodze nie było zawodnika Spójni, dopiero tuż przed Mateuszem rozgrywają Czytaj całość