Dużo walki, kar, przestrzelonych rzutów. Wirtuozerii śladowe ilości. Jako żywo przypominała się jesienna, bardzo zacięta potyczka. Wtedy też leciały wióry, zadecydowała dopiero końcówka.
W Opolu iskrzyło od początku. Po pierwszej połowie dowódcy obrony Gwardii - Antoni Łangowski i Mateusz Jankowski - mieli na koncie po dwa wykluczenia. Co chwila zawodnicy podchodzili do karnych, para Joanna Brehmer - Agnieszka Skowronek często wkraczała do akcji. Spektakularnych rzutów z drugiej linii jak na lekarstwo. Zachwycał tylko Mindaugas Tarcijonas. Litwin, zazwyczaj spec od obrony, tym razem zbierał żniwa w ataku. Łapał piłki w stylu Marka Daćki z poprzedniego sezonu. Obrót z obrońcą (lub bez) na plecach i gol. Albo przynajmniej karny dla gospodarzy.
Chrobrym dowodził na środku Adam Babicz. Świetny w rozprowadzaniu akcji, ale ze zwichrowanym celownikiem. Dwa razy obił Adam Malcher sprzed linii siódmego metra, mylił się z dystansu, za to asysty - palce lizać. W "Okrąglaku" tylko Babicz wiedział, w jaki sposób podał na koło do Wiktora Kubały. Sztuczka techniczna godna Ligi Mistrzów.
Głogowianom grało się trudno, bo na parkiet nie wyszedł Kamil Sadowski. Najlepszy snajper Chrobrego i jedyny mańkut w drugiej linii nie doszedł do zdrowia. Trener Jarosław Cieślikowski z konieczności ustawił na prawej stronie Dominika Płócienniczaka, który radził sobie nieźle, potem szkoleniowiec z powodzeniem rotował rozgrywającymi.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: beniaminek nie zwalnia tempa - Energa MKS Kalisz rozbiła Sandra Spa Pogoń Szczecin
Gdyby nie wejście Michała Kapeli, pisalibyśmy o wyświechtanym i tak powszechnym w Superlidze "meczu walki". Golkiper Chrobrego podniósł temperaturę w Opolu. Bronił fenomenalnie, w drugiej połowie nie było na niego mocnych. Przez 15 minut dał się pokonać jedynie raz! Wykręcił 56 proc. skuteczności. Ze skrzydła, zza obrony, z koła. Wszystko przyciągał jak magnes. Trzeba długo poszperać w statystykach, żeby znaleźć równie efektowny popis golkipera (20 obron). Przyćmił swojego kolegę Rafała Stacherę, choć po meczu w Kaliszu wydawało się, że to nierealne.
Z takim strażnikiem posterunku Chrobremu nic nie groziło. Trafiali Mariusz Gujski, do kontr biegali Damian Krzysztofik i Jakub Orpik, nie do upilnowania na lewej stronie był Tomasz Klinger, na którym wrażenia nie zrobił "plaster" - indywidualnie kryjący go Kamil Mokrzki. Gwardii zapłaciła cenę za szybkie wznowienia, nie biegali tak żwawo, sam Przemysław Zadura nie podźwignął kolegów. Po trzecich karach stracili jeszcze Łangowskiego i Jankowskiego - w tych okolicznościach, przy tak broniącym Kapeli, nie dało się zapunktować.
Głogowianie wygrali 28:23, zyskali przewagę w ostatnich dziesięciu minutach, a z rytmu nie wybiły ich fatalnie wykonywane karne. Adam Malcher odbił aż cztery z sześciu rzutów.
PGNiG Superliga (25. kolejka):
KPR Gwardia Opole - Chrobry Głogów 23:28 (13:13)
Gwardia:
Malcher (7/24 - 29 proc.), Zembrzycki (1/12 - 8 proc.) - Zadura 6, Mauer 4/3, Lemaniak 3, Mokrzki 3, Tarcijonas 3, Zarzycki 3, Siwak 1, Jankowski, Łangowski, Morawski, Milewski
Karne: 3/4
Kary: 14 min. (Jankowski, Łangowski - po 6 min., Zadura - 2 min.)
Chrobry: Stachera (2/9 - 22 proc.), Kapela (20/36 - 56 proc.) - Klinger 5, Babicz 6/2, Krzysztofik 4, Kubała 3, Orpik 2, Gujski 2, Płócienniczak 2, Wierucki 2, Rydz 1, Tylutki 1, Świtała 1, Biegaj
Karne: 2/6
Kary: 12 min. (Orpik - 4 min., Klinger, Babicz, Krzysztofik, Płócienniczak - po 2 min.)
Czerwone kartki: Jankowski, Łangowski (Gwardia - z gradacji kar)
Sędziowały: Joanna Brehmer i Agnieszka Skowronek