Trudno wyobrazić sobie większe emocje niż te, które doświadczyli kibice w Gdańsku podczas sobotniego spotkania. Na 5 sekund przed końcem bramkę dla MMTS-u rzucił Maciej Pilitowski, a następnie Wybrzeże wywalczyło karnego, który mógł zostać podyktowany na podstawie ubiegłorocznej zmiany przepisów ze względu na faul w ostatnich sekundach. Rzut z siódmego metra wykorzystał Wojciech Prymlewicz i przy stanie 26:26, rozegrano aż osiem serii rzutów karnych. Zwycięskie okazało się Wybrzeże.
- To był bardzo fajny mecz pod względem kulisów. Było dużo ludzi, spotkanie było zacięte, pełne nerwów, czyli wszystko to, co powinno być w spotkaniu piłki ręcznej. Mimo problemów, jakie mamy w drużynie udało nam się zdobyć w dramatycznych okolicznościach dwa punkty. Dziękuję chłopakom za walkę i mam nadzieję, że będzie to dla nas przełom i zaczniemy piąć się w górę - powiedział po zakończonym spotkaniu Marcin Lijewski, trener klubu z Gdańska.
Obie drużyny w tym sezonie mają spore problemy kadrowe. W Gdańsku głównym problemem są kontuzje, a w Kwidzynie odejścia kluczowych graczy do innych klubów. - Graliśmy z klasowym przeciwnikiem. MMTS mimo straty dwóch rozgrywających pokazał, że ma ograną młodzież i chłopacy nie pękali. Szacunek dla nas i dla przeciwnika. Gdyby był Paweł Genda czy Marek Szpera, to grałoby nam się trudniej, ale i my mamy ogromne problemy na przekroju sezonu i jeszcze nie zdarzyło nam się, byśmy grali w pełnym składzie. Grały dwa mocno nadgryzione zespoły i wygrał ten, który miał trochę więcej chęci - ocenił Lijewski.
W kilku sytuacjach gdy Wybrzeże mogło postawić kropkę nad i, traciło całą mozolnie budowaną przewagę. - Dzień jak co dzień. To dla nas nic nowego, bo teoretycznie najłatwiejsze rzeczy są dla nas najtrudniejsze. Dalej popełniamy te same błędy i to jest zastanawiające. My się cieszymy ze zwycięstwa i walczymy dalej o prawo gry w play-offach. Jesteśmy tego coraz bliżej - podsumował trener Wybrzeża.
ZOBACZ WIDEO Thiago Cionek zatrzymał wielki Juventus [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]