Stal przez kilka miesięcy rozglądała się za klasycznym prawym rozgrywającym. Potrzebowała mańkuta, a ci są zawsze w cenie. Nie zamierzała szastać pieniędzmi, bo aż takimi funduszami nie dysponuje. Dokładnie przejrzała rynek polski i zdecydowała się na opcję zagraniczną. Dorobek Mateja Sarajlicia nie powalał na kolana. 22 lata, przeciętne kluby na Bałkanach, ale biorąc pod uwagę wcześniejsze udane wynalazki Stali (Ołeksandr Kyrylenko, Siergiej Diemientjew), transfer Chorwata mógł wypalić.
W Mielcu byli wręcz zachwyceni jego rodakiem Rudolfem Cuziciem, Sarajliciem niekoniecznie. 22-latek wyróżniał się tylko... tuszą. Już przy podpisywaniu kontaktu wnosił na wagę 115 kg obywatela. Po okresie przygotowawczym koszulka opinała się równie mocno jak wcześniej. Brakowało dynamiki, zwrotności, szybkości, czyli prawie wszystkiego. Silny jak tur Chorwat nadrabiał rzutami z dystansu. To jednak nie wystarczyło. Przyrósł do ławki, na lewym rozegraniu więcej (i z powodzeniem) grał praworęczny Tomasz Mochocki. Jego przyszłość nie przedstawiała się różowo. Do stycznia zrobił niewiele, by zdobyć zaufanie na kolejne rozgrywki.
Po Nowym Roku wrócił odmieniony. Ostro wziął się za siebie, zaczął gubić kilogramy i od razu przełożyło się to na parkiet. Zagrał cztery niezłe mecze w styczniu, wciąż pracował w pocie czoła, stracił aż 15 kilogramów. To już nie ten sam otłuszczony Sarajlić, o zwrotności wozu z węglem. Bardziej przypomina chorwackiego tarana z dynamitem w nogach. W 29 meczach uzbierał 98 goli. Osiem w szalonym spotkaniu ze Spójnią Gdynia (38:38), pięć w Płocku, cztery w Zabrzu. I nie przestaje wylewać litrów potu na treningu.
Zachowajmy odpowiedni proporcje - Sarajlić nie jest materiałem na gwiazdę ligi. To przyzwoity, w dłuższej perspektywie solidny rozgrywający na miarę Stali. Nikt nie zamierza się z nim przedwcześnie żegnać, z 22-latkiem wiążą nadzieje na przyszłość. Nieźle rozumiał się z Cuziciem, który do końca sezonu nie wróci na parkiet, ale w kolejnych rozgrywkach chorwacki duet może wprowadzić Czeczeńców do rundy finałowej. W bieżących na finisz już chyba za późno, mielczanie zawalili początek roku. Akurat Sarajliciowi nie można wiele zarzucić w tym okresie.
ZOBACZ WIDEO Ogrom sytuacji i trudna przeprawa PSG w Nicei [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]