Wymarzony debiut w Lidze Mistrzów. Miłosz Wałach: Poleciała łezka

WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Miłosz Wałach w akcji
WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Miłosz Wałach w akcji

Szczypiorniści PGE VIVE w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów pokonali Rhein-Neckar Loewen 41:17. W spotkaniu zadebiutował szesnastoletni Miłosz Wałach, który na powitanie z europejskimi rozgrywkami obronił rzut karny.

Spotkanie PGE VIVE z Rhein-Neckar Loewen było idealnym przykładem na to, jak pieniądze, biznes, telewizja oraz polityka potrafią negatywnie wpłynąć na sportowe widowisko. Oczywiście na co dzień te wszystkie podmioty są niezbędne, by kluby mogły funkcjonować na odpowiednim poziomie i sprawiają, że dyscyplina może się rozwijać. Zdarza się jednak i tak, że zamiast wspaniałego pojedynku, mamy na boisku prawdziwy kabaret, a przedsezonowe spekulacje nie dotyczą meczu, ale całej negatywnej wokół niego otoczki.

Nawet w takich sytuacjach okazuje się jednak, że koniec końców to emocje są najważniejsze. Nie pieniądze z reklam, nie politycznie gierki między klubami i federacjami, ale właśnie emocje w najczystszej postaci są esencją i istotą sportu.

Wynik jak wynik. Jasne było, że kielczanie bez większych problemów pokonają trzecioligowe rezerwy Lwów, niewiadomą pozostawał jedynie rozmiar ich zwycięstwa. W takiej sytuacji trudno o wielką ekscytację. Kibice żółto-biało-niebieskich jednak nie zawiedli - w komplecie stawili się w Hali Legionów i dopingowali swój zespół przez całe sześćdziesiąt minut. Największe owacje zgotowali Miłoszowi Wałachowi.

16-latek dostał szansę na debiut w Lidze Mistrzów i w pełni ją wykorzystał. W 54. minucie pojawił się w bramce i po chwili obronił rzut karny. Na parkiecie nie było czasu na radość, ale już po zbiegnięciu na ławkę emocje wzięły górę.

- Wyszedłem na boisko, dostałem szansę, wykorzystałem ją i cieszę się z tego niezmiernie - skomentował enigmatycznie młody golkiper i dodał: - Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Odbiłem jedną piłkę, ale bez większych emocji na boisku, bo zbiegłem szybko, żeby zmienić Sławka i później już siedziałem na ławce. To jedna obrona, ale cieszę się z tego, że dostałem taką możliwość.

Wałach został doceniony przez publiczność, ale sam także skierował ciepłe słowa w kierunku fanów mistrzów Polski. - Mimo że od paru dni było wiadomo, że przyjedzie druga drużyna, to kibice przyszli na mecz, wszystkie bilety zostały wysprzedane. Dziękujemy im za to, że nas wsparli - powiedział zawodnik.

Realizatorzy transmisji uchwycili wzruszenie bramkarza. - Coś wpadło mi do oka i po prostu poleciała jakaś łezka - żartował po meczu Wałach. Jego reakcja szybko jednak stała się hitem Internetu, a filmik tempem błyskawicy zaczął się rozprzestrzeniać na Facebooku i Twitterze. O obronionym rzucie karnym i radości gracza szybko zrobiło się natychmiast głośno. Filmik trafił nawet na stronę beIN Sports. Może mecz nie należał do najciekawszych, ale Wałach za sprawą swojej reakcji został bohaterem mediów społecznościowych.

- Bez przesady, zdecydowanie jest za szybko na takie określenia. To była tylko jedna piłka, więc na pewno nie jestem żadnym bohaterem - powiedział skromnie młody szczypiornista.

Miłosz Wałach w żółto-biało-niebieskich barwach zadebiutował w starciu PGNiG Superligi we wrześniu 2017 roku. Zagrał pięć minut przeciwko Zagłębiu Lubin i udało mu się obronić trzy piłki. Z powodu kłopotów zdrowotnych Sławomira Szmala i Filipa Ivicia w ciągu sezonu dostawał sporo szans i mógł się wykazać. W ostatnim spotkaniu przeciwko Gwardii Opole wyszedł na boisko w podstawowym składzie i został zmieniony dopiero w końcówce. Zawodnik do Kielc trafił z UKS Juvenii Rzeszów, ale swoje pierwsze kroki sportowe stawiał w Jedynce Pruchnik.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Azoty Puławy zdobyły Kalisz. Wojciech Gumiński jak czarodziej

Źródło artykułu: