23-letni Ernst jest uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych szczypiornistów za zachodnią granicą. W 2016 roku był członkiem ekipy, która zdobyła mistrzostwo Europy. Grał mało, ale jego czas miał przyjść. W gruncie rzeczy, od tamtego turnieju nie zjawiał się jednak na zgrupowaniach przez kontuzje.
Przez ostatnie miesiące pauzował po rekonstrukcji więzadeł krzyżowych. Na parkiecie pojawił się na początku lutego. Po 1,5 miesiąca koszmar powrócił. W meczu z TBV Lemgo rozgrywający VfL Gummersbach ponownie zerwał więzadła i na pewno nie zagra do końca sezonu 2017/2018, a może znacznie dłużej.
Bez Ernsta sytuacja jego Gummersbach zrobiła się nieciekawa - mają tylko trzy punkty przewagi nad strefą spadkową i po takiej stracie mogą wpaść w kryzys. Tak było przed rokiem, kiedy bez swojego środkowego VfL zapewniło sobie utrzymanie rzutem na taśmę. W tarapatach znalazł się nie tylko aktualny zespół mistrza Europy sprzed dwóch lat.
Ernst od nowego sezonu zagra w Fuechse Berlin. W stolicy szykowali go na następcę Petara Nenadicia i Steffena Faetha. Pierwszy z nich odszedł już do Veszprem, Niemiec natomiast w lipcu przeniesie się do Rhein-Neckar Loewen. Lisy mogą zostać bez klasycznego środkowego.
ZOBACZ WIDEO Kamil Glik: Zweryfikuje nas dopiero mecz z Senegalem