Adam Skrabania żałuje straconej szansy. "Wszystko mogłoby się inaczej potoczyć"

Materiały prasowe / KS AZOTY PUŁAWY / PGNIG SUPERLIGA / Na zdjęciu: Adam Skrabania w akcji
Materiały prasowe / KS AZOTY PUŁAWY / PGNIG SUPERLIGA / Na zdjęciu: Adam Skrabania w akcji

Azoty Puławy z dwoma zwycięstwami i czterema porażkami zajęły 3. miejsce w grupie D Pucharu EHF. Do ćwierćfinału awansowały dwie najlepsze ekipy. - Wszystko mogłoby się inaczej potoczyć - mówi Adam Skrabania.

Na pożegnanie Azoty przegrały w Lublinie z Fraikin BM Granollers (Hiszpania) 30:37. - Trochę zabrakło skuteczności i popełniliśmy za dużo błędów. Przeciwnik wyprowadzał łatwe kontry i pokazał nam jak się do nich biega. Sami też mieliśmy ich kilka, co pokazuje, że nie zagrali jakiegoś super spotkania. Niemniej trzydzieści siedem bramek straconych u siebie, to zdecydowanie za dużo, jeśli chce się wygrać mecz - podsumował spotkanie lewoskrzydłowy.

Jednym z kluczowych elementów była gra bramkarzy. Wadim Bogdanow robił co mógł, ale był nieco słabszy od swojego vis a vis z Hiszpanii, Cesara Almeidy. - Wadim bardzo dobrze zaczął. Odbił dwa pierwsze rzuty z sześciu metrów. Później było może trochę gorzej, ale rywale oddawali je z czystych pozycji. Wiadomo, że wtedy bramkarz ma zdecydowanie trudniej - powiedział Skrabania.

W przekroju wszystkich sześciu spotkań fazy grupowej Pucharu EHF wydaje się, że o braku awansu do ćwierćfinału zdecydowały w dużej mierze dwa czynniki. Brak szczęścia i plaga kontuzji mocno dała się Azotom we znaki. Doświadczony zawodnik w pełni się z tym zgadza.

- Wszyscy powtarzają, że mecz u siebie z Chambery "uciekł" nam pechowo (przegrana 25:27 - przyp. red.). To był kluczowy moment, bo wszystko mogłoby się inaczej potoczyć. W rewanżu z nimi mieliśmy w składzie tylko trzech czy czterech rozgrywających. Sytuacja kadrowa była niewesoła. Niestety nie udało się więcej osiągnąć w pucharach. Wstydu jednak nie było, a zebrane doświadczenie na pewno zaprocentuje.

Puławianom pozostało teraz skupić się na krajowym "podwórku". A tu szykuje się walka do ostatniej kolejki fazy zasadniczej PGNiG Superligi. Przeciwnikiem NMC Górnik Zabrze, a stawką trzecia pozycja w rozgrywkach. - Musimy wygrać dwa pozostałe mecze, żeby być przed nimi w tabeli. Jeżeli spotkalibyśmy się w pojedynku o medal, to rewanż mamy u siebie. Nie możemy więc sobie już pozwolić na żadną wpadkę - zauważył Skrabania.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: pan profesor Sławomir Szmal. Azoty Puławy bez szans w starciu z PGE Vive Kielce

Komentarze (3)
spoko22
3.04.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Walka o trzecie miejsce pewnie będzie, ale z tym Górnikiem tak bym się nie rozpędzał, bo Wisła gra żałośnie i wcale takim pewniakiem nie jest