Jeszcze niedawno Meble Wójcik razem ze Spójnią Gdynia zamykały zbiorczą tabelę PGNiG Superligi. Ich impas trwał cztery miesiące, od września nie posmakowali zwycięstwa. Z gry wypadali kolejni zawodnicy, trener Jacek Będzikowski próbował łatać dziury, ale zdziesiątkowany zespół nie wytrzymywał tempa spotkań.
- Po dwóch wrześniowych sukcesach z gry wypadł Paweł Kiepulski i odbiło się to na naszych wynikach. Wpadliśmy w dołek, z którego nie mogliśmy się wykaraskać przez całą pierwszą rundę - zauważa Będzikowski.
Pech nie odpuszczał, poważnych urazów doznali Bartosz Janiszewski i Jakub Olszewski, reszta zespołu zmagała się z mniej lub bardziej uciążliwymi dolegliwościami. Jak na 9-10-osobową kadrę, Meblarze zaczęli spisywać się jednak rewelacyjnie. Pod koniec stycznia przełamali się i wygrali z KPR-em Legionowo. A potem poszło. W lutym odnieśli trzy zwycięstwa. Dwa z nich - z MMTS-em Kwidzyn i Zagłębiem Lubin - naprawdę zaskakujące. U siebie wysoko pokonali też Piotrkowianina (27:20).
Runda finałowa dawno odjechała, ale elblążanie zostawili po sobie dobre wrażenie. Pogrozili jeszcze NMC Górnikowi Zabrze, w ostatniej kolejce okazali się nieznacznie lepsi od Spójni Gdynia i zdobyli 25 punktów, ponad dwukrotnie więcej niż przed rokiem (10 oczek).
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Sensacja w Piotrkowie Trybunalskim. Chrobry Głogów zatrzymany
- Mieliśmy miesiąc przerwy na wyczyszczenie głów po fatalnej jesieni. Wrócił Paweł Kiepulski i od razu zaczął się wyróżniać. Zaowocowała nasza praca. Nie siedzieliśmy i nie rozpaczaliśmy, że jest nas mało. Wzięliśmy się ostro do roboty - wyjaśnia Będzikowski.
- Jestem zadowolony, że z 9-10 zawodnikami udawało się nam zdobywać punkty. Zrobiliśmy postępy w tym sezonie, wielu trenerów twierdzi, że gramy ładnie dla oka, ale często nie starcza nam sił. Kilka razy do 50. minuty prezentowaliśmy się dobrze, a potem pojawiały się błędy, wynikające z braku możliwości rotacji - dodaje szkoleniowiec.
Meblarze zaczęli się też wyróżniać indywidualnie, trzech z nich zapracowało już na transfer. Czołowy środkowy 2018 roku Jakub Moryń i Mikołaj Kupiec zagrają w Zagłębiu, Piotr Adamczak przeniesie się do Kalisza. W kolejce czekają inni, bo wciąż nieznane są losy drużyny.
- Zawodnicy dostali wolną rękę, bo w styczniu pojawiła się informacja, że nie wiadomo, czy miasto nas wspomoże. Ja też jestem otwarty na propozycje - mówi Będzikowski, którego kontrakt wygasa po sezonie, ale znajduje się w nim zapis o możliwości przedłużenia współpracy.
Meblarze zajmują szóste miejsce w grupie granatowej, mają do rozegrania ostatnie spotkanie z Chrobrym Głogów (14 kwietnia). W tym roku władze ligi zrezygnowały z Pucharu Superligi i w połowie bieżącego miesiąca elblążanie zakończą sezon.