Barcelona była zdecydowanym faworytem spotkania. Drużyna ze stolicy Katalonii tydzień temu zapewniła sobie tytuł mistrza Hiszpanii. Teraz walczy tylko o to, by do końca rozgrywek zachować czyste konto po stronie porażek. We wtorkowy wieczór w hali Palau Blaugrana chciała uczynnić ku temu kolejny krok. Zadanie okazało się wcale nie łatwe.
Drużyna gości, z dobrze znanego Biało-Czerwonym kadrowiczom Irunu, na wyjazdach nie wygrała wprawdzie od pięciu kolejek, ale w tym czasie potrafiła napsuć sporo krwi faworytom. Najpierw zremisowała z czwartą siłą ligi, Naturhouse La Rioja oraz zdobyła jeden punkt w starciu z piątą Badą Huesca. W poprzedniej kolejce także zremisowali (27:27) z Fraikin BM Granollers, niedawnym rywalem Azotów Puławy w Pucharze EHF.
Syprzak był aktywny od pierwszych minut spotkania. Najpierw zdobył bramkę otwarcia meczu, by w 6. minucie podwyższyć prowadzenie FC Barcelony do 3:1. Pierwsza połowa była dosyć wyrównana. Co prawda gospodarze prowadzili w niej przez cały czas, to ani razu różnicą większą niż dwie bramki. Ważnym ogniwem zespołu był niezawodny golkiper Gonzalo Perez de Vargas, który interweniował na poziomie 42. procent.
Warto dodać, że w pierwszych trzydziestu minutach gracze Bidasoa ponad połowę bramek zdobyli rzutami z szóstego metra. Atak podopiecznych Xaviera Pascuala był bardziej urozmaicony. Dużym atutem jego drużyny był rzut z dystansu. Skuteczne okazało się sześć z dziewięciu prób z tej pozycji. Dorobek gości w tym elemencie był bardzo mizerny. Trafili dwa razy, a próbowali pięć.
W drugiej połowie polski obrotowy spisywał się jeszcze lepiej niż na początku spotkania. Co ciekawe on też popisywał się celnymi rzutami z dziewiątego metra. Wciąż jednak jego ekipa nie mogła być pewna swego. Kwadrans przed końcem, po kolejnym skutecznym rzucie Diki Mema, prowadziła 23:20 i zdawało się, że w końcu złamała przeciwnika. Goście zerwali się jednak do ataku i w 53. minucie zdobyli bramkę kontaktową.
W momentach decydujących o losach spotkania Syprzak dołożył kolejne trafienie. Bohaterami końcowych sekund byli, ponownie, skuteczny w bramce Perez de Vargas oraz niezawodny Mem. Punkty zostały w stolicy Katalonii, ale nie był to dla reprezentanta Polski i jego kolegów typowy "spacerek". Gracze Bidasoa kolejny raz potwierdzili, że mimo 11. pozycji w tabeli potrafią być groźni dla każdego.
Liga ASOBAL, 25. kolejka:
FC Barcelona Lassa - Bidasoa Irún 29:26 (14:13)
Najwięcej bramek dla Barcelony: Dika Mem 8, Kamil Syprzak 5, Valero Rivera 4; dla Bidasoa: Iker Matias i Leo Renaud-David - po 5, Rodrigo Munoz i Jon Saizar - po 4
ZOBACZ WIDEO Ronaldo znów trafił. Atletico nie dało się ograć w derbach [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]