MKS Energa Kalisz po awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej przyciągnęła na halę tłumy i w rundzie zasadniczej zachwyciła nie raz. MKS Zagłębie Lubin postawiło konsekwentnie na młodość, odzyskało zaufanie kibiców i odżyło pod wodzą Bartłomieja Jaszki. Jeden z tych pozytywnie nacechowanych zespołów zakończy sezon przedwcześnie. Drugi zawalczy o półfinał z niedoścignionym PGE VIVE Kielce.
O tym, że kaliszanie i lubinianie zagrają ze sobą o "dziką kartę" wiadomo już od dłuższego czasu. Ekipa Miedziowych zadomowiła się na piątym miejscu w grupie granatowej i mimo starań nie awansowała na lepszą pozycję, a drużyna Pawła Ruska po nieudanej gonitwie za Gwardią musiała zadowolić się czwartą lokatą.
- Drużyna z Kalisza jest beniaminkiem tylko z nazwy - nie ma wątpliwości Michał Stankiewicz. - Gra tam kilku bardzo dobrych zawodników. Dość szybko stworzono tam niezły zespół i zgrany kolektyw. Na pewno czekają nas bardzo ciężkie mecze. Spotkania w rundzie zasadniczej pokazały, że awans do play-off jest sprawą otwartą. Pierwszy mecz gramy u siebie, dlatego też chcemy wypracować sobie jak najwyższą przewagę przed rewanżem na ciężkim terenie - mówi kołowy dolnośląskiego klubu.
Pojedynki w rundzie zasadniczej pokazały, że w tej rywalizacji atut własnego parkietu może mieć niebagatelne znaczenie. W Lubinie team ze stolicy polskiej miedzi pokonał beniaminka różnicą czterech bramek, a w Kaliszu, zwycięstwo o takich samych rozmiarach odniosła Energa MKS. Kto pójdzie śladem Wybrzeża Gdańsk i zrobi krok w stronę ćwierćfinałów? Trudno wytypować, jednak jedno jest pewne. Nikt nie będzie się oszczędzać ze świadomością, że może to być jego przedostatni mecz w sezonie 2017/2018.
[b]MKS Zagłębie Lubin - Energa MKS Kalisz / 22.04, godz. 13:00
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Messi zdenerwował się na kolegę. Wszystko nagrały kamery
[/b]