Final Four Pucharu Niemiec: Porażki "polskich" drużyn

Puchar Niemiec był jedną z ostatnich okazji na zatrzymanie THW Kiel przed zdobyciem kolejnego trofeum w obecnym sezonie. Na drodze Zebr stanął po raz kolejny zespół Rhein-Neckar Lowen. W drugim półfinałowym meczu w Color Line Arena HSV Hamburg podejmował VfL Gummersbach.

Drużyna braci Lijewskich była faworytem swojego pojedynku. Grająca praktycznie u siebie ekipa Oli Lindgrena od początku była stroną dominującą. W 13. minucie Krzysztof Lijewski rzucił bramkę na 9:4 i zdawać się mogło, że wszystko idzie zgodnie z planem. Do końca pierwszej części gry utrzymywała się 3-4 bramkowa przewaga Hamburga, a po trafieniu wyjątkowo aktywnego w tym spotkaniu "Lijka" HSV prowadziło 17:13.

Po zmianie stron zawodnicy VfL Gummersbach szybko wzięli się za odrabianie strat. W 40. minucie, go dwóch trafieniach Verdana Zrnicia oraz jednym Adriana Pfahla, ekipa Seada Hasanefendicia objęła pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie 22:21. Za chwile Torsten Jansen doprowadził do wyrównania, ale najgorsze dla HSV miało dopiero nadejść. W 46. minucie Marcin Lijewski trafił na 25:24 dla podopiecznych Oli Lindgrena. Trudno powiedzieć, co się stało w ostatnim kwadransie z ekipą z Hamburga, która przegrała ten okres 2:11! Autorem tych dwóch trafień był młodszy z braci Lijewskich, który w całym spotkaniu zdobył sześć goli. Dwa trafienia zapisał na swoim koncie Marcin. VfL Gummersbach sensacyjnie pokonał HSV Hamburg 35:27 i w niedzielę zagra w wielkim finale.

A jego przeciwnikiem będzie zespół THW Kiel, który po dramatycznej końcówce wygrał z Rhein-Neckar Lowen 36:35. Po pierwszych minutach zanosiło się na powtórkę z meczu półfinałowego Ligi Mistrzów pomiędzy tymi drużynami, kiedy to Lwy przegrały różnicą czternastu goli. W 7. minucie Vid Kavticnik dał Zebrom prowadzenie 5:2, jednak tym razem RNL szybko wróciło do gry. W zespole Alfreda Gislasona znakomicie spisywał się Christian Zeitz, który co i rusz pokonywał najpierw Sławomira Szmala, a potem Henninga Fritza. Pierwsza połowa skończyła się wynikiem 21:18 i raczej nic nie zwiastowało tak nerwowej końcówki. Tym bardziej, że po ośmiu minutach drugiej części gry przewaga Zebr wzrosła do pięciu bramek. Wtedy jednak obudził się mniej widoczny do tej pory Mariusz Jurasik. Polak w ostatnich jedenastu minutach zdobył sześć goli, co w głównym stopniu przyczyniło się do tego, że na tablicy na dwie i pół minuty przed końcem pojedynku pojawił się remis 34:34. Na bramkę Zeitza odpowiedział Christian Schwarzer, ale ostatnie słowo należało do Zebr, a konkretnie do Filipa Jichy, który na trzy sekundy przed ostatnim gwizdkiem sędziego zadał Lwom śmiertelny cios. Najskuteczniejszym w barwach RNL był Jurasik, który zapisał na swoim koncie osiem goli. Cztery bramki zdobył natomiast Karol Bielecki

RNL przegrało trzeci raz w tym sezonie z nowym mistrzem Niemiec i podopiecznym Wolfganga Schwenke pozostała już tylko obrona drugiego miejsca w lidze.

W niedzielę wielki finał Final Four, w którym zmierzą się ekipy THW Kiel oraz VfL Gummersbach.

Komentarze (0)