Pikniku nie było - relacja z meczu AZS AWF Gorzów Wlkp. - Azoty Puławy

Drużyna z Puław do Gorzowa Wielkopolskiego przyjechała nie obarczona żadną presją. Podopieczni trenera Piotra Dropka postawili bardzo ciężkie warunki, a zespół AZS AWF Gorzów musiał się sporo napracować aby odnieść niezwykle ważne zwycięstwo.

Piotr Wiszniewski
Piotr Wiszniewski

Przed sobotnim spotkaniem trwały spekulacje czy mający zapewniony awans zawodnicy z Puław potraktują spotkanie poważnie czy jako kolejny mecz o przysłowiową pietruszkę. - Każdy mecz traktujemy niezwykle poważnie. Każde spotkanie chcemy po prostu wygrać - zapewniał trener Piotr Dropek. Jednak pierwsze piętnaście minut spotkania zupełnie zaprzeczało tym słowom. Wyrównana walka trwałą tylko przez dwie minuty do stanu 2:2. Osiem kolejnych bramek z rzędu zdobyli gorzowianie wychodząc na prowadzenie 10:2. Akademikom wychodziło praktycznie wszystko, twardo stali w obronie, wyprowadzając skuteczne kontry, a w ataku pozycyjnym świetnie współpracowali z kołowym Arkadiuszem Bosym. W kolejnych minutach gorzowianie spuścili z tonu popełniając kilka błędów własnych, co skrupulatnie wykorzystali goście. Puławianie za sprawą będącego w wysokiej formie Remigiusza Lasonia odrobili aż pięć bramkę doprowadzając do wyniku 13:10. W międzyczasie między słupkami bramki gości pojawił się Piotr Wyszomirski. Zmiennik Krzysztofa Lipki popisał się kilkoma świetnymi interwencjami, broniąc m.in. rzut karny. Wynik pierwszej połowy ustalił Andrzej Wasilek, którego bardzo silny rzut wpadł do bramki sekundy przed gwizdkiem.

W pierwszych minutach drugie połowy trwała wymiana ognia po obu stronach boiska. W drużynie z Gorzowa błysnął doświadczony Tomasz Jagła, a po przeciwnej stronie szalał Paweł Sieczka. Piec minut później za sprawą duetu Lasoń – Tomasz Pomiankiewicz ambitnie grający goście doprowadzili do remisu 19:19. Gorzowianie zupełnie nie przypominali zespołu z pierwszej części gry. - Zespół z pierwszej połowy był tym samym z drugiej. W pewnym momencie po prostu stanęliśmy, zabrakło zimnej krwi. Niepotrzebnie robimy sobie nerwówkę - dodał pop spotkaniu Filip Kliszczyk. W 44 minucie drużyna Azotów musiała radzić sobie bez Grzegorza Mazura, który za trzecią karę otrzymał czerwoną kartkę. Wyrównana walka trwała jednak tylko do 49 minuty. Wtedy biegnącego do kontry Roberta Jankowskiego nieprzepisowo zatrzymał Sieczka, za co ujrzał czerwony kartonik. Rzut karny wykorzystał Marcin Skoczylas dając gospodarzą trzy bramki przewagi. Na sześć minut przed końcem Lasoń doprowadził do wyniku 27:27, jednak końcówka spotkania należała do gorzowian. AZS zdobył cztery bramki pod rząd, a rywalom zabrakło już czasu na odrabianie strat. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 32:29.

Drużyna Azotów już wcześnie zapewniła sobie utrzymanie w ekstraklasie. Gorzowianie odnosząc trzecie zwycięstwo z rzędu nadal liczą się w walce o miejsca premiowane barażem. Finałowa walka o utrzymanie rozegra się w ostatnim meczu sezonu, gdzie AZS na wyjeździe podejmować będzie Miedź Legnicę

AZS AWF Gorzów Wlkp. - Azoty Puławy 32:29 (14:10)

AZS: Szczęsny, Ł. Wasilek - Huziejew 5, Jagła 5, Janiszewski 5, Bosy 4, Jankowski 4, Kliszczyk 4, Galus 2, Wasilek A. 1, Kaniowski 1, Skoczylas 1.
Kary: 2 x 2 minuty.

Azoty: Lipka, Wyszomirski - Lasoń 11, Pomiankiewicz 7, Sieczka 5, Płaczkowski 2, Zydroń 2, Sieczkowski 1, Afanasjew 1.
Kary: 5 x 2 minuty.

Przebieg spotkania: 2:2, 4:2, 6:2, 8:2, 10:2, 11:4, 13:5, 13:6, 13:7, 13:9, 13:10, 14:10, 17:14, 19:16, 19:18, 20:20, 22:21, 25:23, 26:24, 27:26, 28:27, 30:27, 32:29.

Sędziowie: Andrzej Rajkiewicz, Jakub Tarczykowski (obaj Szczecin).

Widzów: 600.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×