Tałant Dujszebajew: Pierwszy raz się nie denerwowałem

Kielczanie nie najlepiej zaczęli rewanżowe spotkanie finału PGNiG Superligi, ale ani na chwilę nie stracili zimnej krwi. Po słabszej pierwszej połowie, szybko wzięli się do pracy i bez większych problemów rozstrzygnęli sprawę mistrzostwa.

Aneta Szypnicka-Staniec
Aneta Szypnicka-Staniec
Tałant Dujszebajew WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Tałant Dujszebajew
- Gdy po trzydziestu minutach przegrywaliśmy jedną bramką, chyba pierwszy raz nie byłem zdenerwowany. Z naszej strony było za dużo relaksu. W pierwszej połowie popełniliśmy chyba dziewięć błędów technicznych, sześć razy spudłowaliśmy w sytuacji jeden na jednego. Chłopaki bardzo chcieli, ale chyba w głowach nie byli przygotowani na sto procent. W szatni nic nie powiedziałem, oprócz tego, że musimy popełnić mniej błędów i wykorzystywać więcej stuprocentowych szans. W drugiej połowie wyglądaliśmy dużo lepiej, kontrolowaliśmy przez cały czas wynik i z tego jestem bardzo zadowolony - podsumował szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich, Tałant Dujszebajew.

Szczypiorniści kieleckiej siódemki wreszcie będą mogli udać się na zasłużony odpoczynek. W minionym sezonie rozegrali aż sześćdziesiąt spotkań, więc wielu z nich utęsknieniem wyczekiwało wakacji.

- Cel był, by rozegrać sześćdziesiąt dwa mecze albo gdyby się udało wygrać grupę w Lidze Mistrzów i awansować bezpośrednio do ćwierćfinału, to sześćdziesiąt spotkań. Nie udało się to, więc nie możemy sobie postawić dziesiątki za ten rok, ale ogólnie jesteśmy bardzo zadowoleni. Gdyby nie początek sezonu i trochę brak sportowego szczęścia, to i w Lidze Mistrzów wszystko potoczyłoby się inaczej. Jestem dumny z chłopaków, zrobiliśmy kolejny krok do przodu. Dla nas to nie był tylko tytuł, ale już pierwszy krok w kolejnej edycji rozgrywek LM, bo mistrz Polski ma zapewniony bezpośredni awans - dodał trener.

Niedzielne spotkanie było dla kieleckich kibiców szczególnie ważne - karierę kończyła legenda klubu - Karol Bielecki. Fani w końcówce meczu przez kilkadziesiąt sekund jego imię i nazwisko, domagając się, by zawodnik wszedł na parkiet.

ZOBACZ WIDEO Psycholog sportu Kamil Wódka: Sportowcy to cały czas ludzie. Oni też mają prawo się bać

- Karol grał od początku, ale ma problemy z piętą, przez cały tydzień bardzo go bolało. Oczywiście on bardzo chciał grać, więc chcieliśmy, żeby wystąpił od pierwszej minuty, ale już na rozgrzewce widać było, że podczas biegania bardzo go bolało - wyjaśnił szkoleniowiec i dodał: - W końcówce oczywiście musiał być na boisku. Dobrze, że Uros zagrał pod niego zagrywkę i Karol, jako wielki bombardier zdobył swoją ostatnią bramkę w karierze. Pożegnaliśmy nie tylko jednego z najlepszych na świecie szczypiornistów, ale i sportowców.

Pojedynek z Orlen Wisłą Płock był także ostatnim meczem na ławce żółto-biało-niebieskich dla trenera Tomasza Strząbały. Jego funkcję od przyszłego sezonu przejmie Uros Zorman.

- Wiedzieliśmy, że Tomek Strząbała pójdzie do innego zespołu i szukaliśmy drugiego trenera. Uros od wielu lat pracuje ze mną jako zawodnik, wie, co ja myślę i jestem pewny, że będzie dla mnie ogromną pomocą w następnym sezonie - stwierdził  Dujszebajew.

Czy Uros Zorman będzie dobrym trenerem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×