Jego kontrakt jeszcze przez rok był ważny, ale Karol Bielecki uznał, że nie może już dać z siebie zespołowi tyle, ile by chciał. Postanowił, że sezon 2017/2018 będzie ostatnim w jego karierze i z parkietu zszedł niepokonany.
Niedzielny mecz z Orlen Wisłą Płock był zamknięciem jego pięknej kariery, a on pożegnał się w swoim stylu - pięknym, piekielnie mocnym rzutem z drugiej linii. Szczypiorniści z województwa świętokrzyskiego zdobyli piętnaste w historii mistrzostwo Polski, ale dużo więcej emocji od zwycięstwa przyniosła ceremonia przygotowana dla rozgrywającego.
- Dziewiętnaście lat temu przyjechali do mnie ludzie z Kielc i młodemu chłopakowi dali szansę, by mógł spełnić swoje marzenia. Mogłem grać w hali przy ulicy Krakowskiej - wspaniałej hali, gdzie panowała fantastyczna atmosfera, która budowała mnie jako człowieka i sportowca. Dostałem tu wszystko, czego mogłem od życia zapragnąć - wspaniałych kibiców, niesamowitych przyjaciół - powiedział Bielecki w emocjonującej przemowie.
Dla rozgrywającego stolica województwa świętokrzyskiego to szczególne miejsce. - Przeżyłem w Kielcach wszystko, co najlepsze - tu spotkałem moją ukochaną żonę Olę, tu urodziła się nasza córka Hania, a niedługo na świat przyjdzie nasz syn. Gdy byłem małym chłopcem, marzyłem o tym, by grać w kieleckim zespole i to marzenie się spełniło. Daliście mi siłę, a ja dałem z siebie to, co miałem najlepsze. Dziękuję, że wtedy, kiedy było ciężko i gdy na tym boisku upadłem i straciłem oko, wy byliście ze mną, modliliście się za mnie i wspieraliście. Nigdy o tym nie zapomnę, kocham was - kontynuował zawodnik.
36-latek z klubem się nie żegna - ma być ambasadorem zespołu, ma też pracować z młodzieżą. Lepszej osoby do wykonywania tych zadań chyba nie dało się zaangażować.
ZOBACZ WIDEO Psycholog sportu Kamil Wódka: Sportowcy to cały czas ludzie. Oni też mają prawo się bać
Mały chłopiec z Sandomierza może być dumny ze spełnionych marzeń! :)) Czytaj całość