Możemy wygrać w Płocku - rozmowa z Tomaszem Rosińskim, rozgrywającym Vive Kielce

W sobotę i niedzielę, przy nad komplecie publiczności piłkarze ręczni Vive Kielce i Wisły Płock rozpoczną walkę o złoty medal mistrzostw Polski. O przed meczowym napięciu i sposobie na rywala rozmawiamy z rozgrywającym kieleckiego klubu Tomaszem Rosińskim

Michał Nowakowski: Jak koncentrujesz się przed takim meczem?

Tomasz Rosiński: W sobotę po śniadaniu odbiorę rodziców, bo przyjeżdżają specjalnie do Kielc na finał, potem zjem z nimi delikatny obiad i pójdę na mecz.

Odczuwasz nerwy, napięcie?

- Mogę zapewnić, że nie wystraszę się rywali, nie czuję się od nich słabszy. I na ich dobrych bramkarzy też spróbuje znaleźć sposób. Jeśli będę musiał strzelać rzuty karne to ręka też mi nie zadrży.

Presja jest olbrzymia. Nie będzie wam się łatwo grało, bo nadkomplet publiczności liczy na wasze zwycięstwa.

- Rzeczywiście wraz z przyjściem Bogdana Wenty każdy w Kielcach liczy na złoto. Apetyty zostały jeszcze bardziej rozbudzone po zdobyciu przez nas Pucharu Polski. My też sobie poprzeczkę powiesiliśmy wyżej - chcemy zdobyć mistrzostwo Polski i zakończyć sezon dubletem. To byłoby coś wspaniałego! Potem zagralibyśmy w Lidze Mistrzów a dla każdego z nas byłoby to wielkim przeżyciem.

Fachowcy mówią, że dużym atutem a nawet jedynym Wisły będzie doświadczenie?

- Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Ale nie tylko wielkie doświadczenie. Mają bardzo dobry skład, zwłaszcza świetnych bramkarzy: Mortena Seiera i Marcina Wicharego. Poza tym skutecznych skrzydłowych i kołowego Bartosz Wusztera. Oni mogą nam napsuć sporo krwi.

Co będzie kluczowe w tych meczach?

- Wygra ten, kto lepiej zagra w defensywie. Bo oba zespoły potrafią to robić a potem skutecznie skończyć kontrę. Ważne zatem będzie, by nie pozwolić na łatwe bramki, czyli nie popełniać prostych błędów w ataku.

A jakie to będą spotkania?

- Ładnego handballu raczej kibice nie mogą się spodziewać. Będą to spotkania pełne walki, agresji i zaciętości. Jednak na tym poziomie trudno by było inaczej, bo liczy się tylko wynik. Nie ważne w jakim stylu, możemy nawet wygrać 18:17, byle osiągnąć swój cel.

W tym roku w czterech meczach zawsze wygrywali gospodarze. Czy w finale będzie tak samo?

- Wierzę, że możliwe jest złamanie tej serii, zwłaszcza nasze zwycięstwo w Płocku. Nasza kielecka twierdza nie padnie w tym sezonie.

Jaki wynik typujesz?

- Powiem Ci pod koniec maja (śmiech). Nie mówię po piątym meczu, bo może rywalizacja zakończy się wcześniej. Na pewno na to liczymy.

Komentarze (0)