Kilka dni temu Bertus Servaas wysłał do radnych pismo z prośbą o dodatkowe dofinansowanie drużyny rekordową kwotą 4,5 mln złotych. W poprzednich dwóch latach miasto pomogło mistrzom Polski i przelało po 2 mln złotych.
- W 2016 roku prezes Servaas po raz pierwszy wystąpił o wsparcie dwoma milionami, mówiąc, że to sytuacja wyjątkowa. W 2017 roku nastąpiło to po raz drugi i istnienie klubu było zależne od tych 2 milionów. Przygotowałem tę uchwałę przy ewidentnym proteście służb księgowych. Teraz zapisaliśmy dla VIVE 2,5 miliona. W lutym władze klubu poprosiły nas, żeby wypłacić je natychmiast. Potem wszystko miało być dobrze. Teraz dostaliśmy wniosek o 4,5 miliona - komentuje prezydent Wojciech Lubawski na zwołanej konferencji prasowej.
Prezes PGE VIVE Kielce wyjaśniał w rozmowie z WP SportoweFakty: - Nie stawiam miasta pod ścianą. Pytanie tylko, czy chcemy utrzymać taki poziom piłki ręcznej jak teraz. Od dzisiaj do 30 czerwca 2019 potrzebujemy 5 mln złotych. Normalnie, co roku, dostawaliśmy 2,5 mln. Idą wybory, w październiku mogą zmienić się władze, wiec wolimy załatwić to teraz.
Prezydent Wojciech Lubawski jednoznacznie stwierdził: - Miasto nie ma takich pieniędzy. Spotkałem się parokrotnie z prezesem i powiedziałem mu wyraźnie, że jeżeli liczy na cokolwiek, to tylko po rozliczeniu półrocza i możemy mówić maksymalnie o paruset tysiącach. On miał tego świadomość, a mimo to powiedział, że jeżeli chcemy klub w Kielcach, to musimy dać 4,5 miliona złotych. Nie odważę się zabrać takiej kwoty innym podmiotom.
Co dalej z VIVE? Jak zapowiedział Servaas, pomimo ok. 5 mln długu, przyszłość drużyny nie jest zagrożona. - Upadłość klubu w ogóle nie wchodzi w rachubę. Po prostu będziemy musieli dopasować poziom sportowy do budżetu - mówił kilka dni temu.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polaków zawiodło przygotowanie fizyczne. "Każdy robi badania. Sztuką wyciągnąć wnioski"
Będzie szkolenie.
W lutym tego roku dostał juz 2,5 bańki, a teraz chce dodatkowe 4,5. Nie sądze, żeby to był blef.