- To był super mecz. Zagraliśmy super mecz - mówił chwilę po końcowej syrenie szkoleniowiec Miedzianki. Takie pochwały z ust Saneckiego w tym sezonie wcześniej nie padły ani razu.
- Bardzo dobrze spisał się Tomasz Góreczny, który wykonywał czarną robotę, podobnie jak Artur Szabat. Mądrze grał Radek Fabiszewski. Zadowolony jestem też z Andrieja Kawaliowa na kole, który sprostał zadaniu. No i w bramce świetny był Paweł Kiepulski. Jego styl bronienia pasował pod sposób rzucania przez gorzowian i przed meczem doskonale o tym wiedzieliśmy. Świetnie dysponowany był Adam Skrabania, który wykorzystywał z zimną krwią dogrania kolegów. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że wygraliśmy ten mecz psychologicznie ponieważ mamy większe doświadczenie w ekstraklasie. Bo jakie mają doświadczenie Skrabania, Brygier, Kiepulski czy Kryński? Zagraliśmy po prostu mądrzej od przeciwnika - ocenił mecz Mirosław Sanecki.
- Przed meczem nie przejmowaliśmy się całą medialną otoczką wokół meczu i odgrażaniem się gorzowian. Skoncentrowaliśmy się tylko i wyłącznie na sobie. Zagraliśmy twardo w obronie i skutecznie wyprowadzaliśmy kontry. Generalnie zrealizowaliśmy swój plan na ten mecz. Szybko odskoczyliśmy na kilka bramek. Dzięki temu przez cały mecz graliśmy z przewagą i obyło się bez nerwowej końcówki - powiedział Radosław Fabiszewski.
Skrzydłowy Miedzianki, Adam Skrabania będzie się gorzowianom długo śnił po nocach. W sobotnim meczy nie potrafili go zatrzymać. Skrabania trafiał do ich bramki ze skrzydła, z drugiej linii oraz z koła. Sam zawodnik skromnie ocenia swój występ i składa nawet samokrytykę.
- Koledzy mi po prostu świetnie dogrywali. A ja mam pretensje do siebie, bo w końcówce zagrałem trochę egoistycznie. No ale jestem jeszcze młody i mam prawo się podpalić - powiedział Adam Skrabania.
- Zagraliśmy chyba jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie. Końcówka to był już prawdziwy pogrom gorzowian. Nasza pewna to efekt maksymalnej koncentracji całego zespołu. Nawet gdy prowadziliśmy 5-6 bramkami ty nie odpuszczaliśmy, dalej mobilizowaliśmy się nawzajem. Gdy ktoś popełnił błąd, nikt nie miał do niego pretensji - ocenił mecz jeden z jego największych bohaterów.