Fuechse Berlin w tarapatach. Czołowy klub Bundesligi na minusie

Materiały prasowe / EHF MEDIA / Duńczyk Hans Lindberg, skrzydłowy Fuechse Berlin
Materiały prasowe / EHF MEDIA / Duńczyk Hans Lindberg, skrzydłowy Fuechse Berlin

Fuechse Berlin nie domknęło budżetu na nowy sezon. W kasie brakuje 500 tys. euro. Jeżeli nie uda się zapełnić luki, to w kolejnych rozgrywkach zwycięzcy Pucharu EHF będą ciąć koszty.

Jak wyjaśnia dyrektor sportowy klubu Bob Hanning, władze musiały podjąć ryzyko ze względu na sytuację kadrową. Berlin opuścił podstawowy środkowy Steffen Faeth, zastąpił go Simon Ernst, a raczej miał zastąpić, bo po raz drugi w krótkim czasie zerwał więzadła krzyżowe w kolanie.

W jego miejsce awaryjnie ściągnięto dwóch lewych rozgrywających - Waela Jallouza z Barcelony (na zasadzie wypożyczenia), a Ribe Esbjerg HH za sowitą sumę sprzedało Jacoba Holma. Duńczyk pierwotnie związał się z Lisami od 2019 roku, ale ze względu na niedobory personalne działacze wyłożyli niebotyczne 500 tys., by utalentowany, acz szerzej nieznany gracz dołączył do Fuechse już w 2018 roku.

Trzeci zespół Bundesligi otrzymał jednak licencję, bo wkrótce wydatki mogą się zwrócić. Za kilka dni w Katarze rozpocznie się IHF Super Globe, nieoficjalne Klubowe Mistrzostwa Świata, z udziałem berlińczyków (kolejny raz dzika karta). Sam awans do finału gwarantuje 200 tys. dolarów. Zwycięstwo dwa razy tyle. Fuechse triumfowało już w 2015 i 2016 roku.

To pierwsza taka sytuacja za rządów Hanninga. Przez 13 lat Lisy zawsze kończyły sezon "na plusie". Dyrektor uspokaja: - Spełnimy wszystkie żądania. Do końca rozgrywek nic nam nie grozi - zapewnił.

- Sponsorzy, zespół i marketingowcy muszą działać razem, aby zasypać dziurę w budżecie - podkreślił Hanning.

ZOBACZ WIDEO Piorunujący start Bayernu. Hat-trick Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: