PGNiG Superliga: lekko, łatwo i przyjemnie. PGE VIVE nie dało szans Zagłębiu

Newspix / Łukasz Laskowski / Na zdjęciu: piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce
Newspix / Łukasz Laskowski / Na zdjęciu: piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce

PGE VIVE Kielce sprawdza, ilu zawodników wystarczy do gładkiego zwycięstwa w Superlidze. Mistrzowie Polski przyjechali do Lubina w dziesiątkę, a wygrali 35:26 i to pomimo prawie 15-minutowego przestoju.

- Gracie bez wiary w sukces. Na 45 proc. możliwości! - grzmiał trener Bartłomiej Jaszka podczas pierwszego czasu (7:3). Miedziowi nie podjęli walki, notorycznie tracili piłki i darowali bramki. Zagłębie to nie ta klasa co mistrzowie Polski, ale przy dziesięcioosobowym składzie wypadałoby postawić trudniejsze warunki. A kielczanie po prostu dostawali gole na złotej tacy.

VIVE przyjechało bez Michała Jureckiego i Krzysztofa Lijewskiego, regenerujących się po morderczym boju w Lidze Mistrzów z Veszprem (29:27). W perspektywie mają znacznie bardziej wymagające starcie z Rhein-Neckar Loewen, a przy zdziesiątkowanej kadrze trzeba szafować siłami.

Blaż Janc odpowiadał za prawe rozegranie i potwierdził, ze Tałant Dujszebajew może liczyć na niego w drugiej linii. Słoweniec nic nie robił sobie z obrony, do przerwy uzbierał pięć goli. Najbardziej namęczył się ten, dla którego wyjazd do Lubina miał szczególne znaczenie. Arkadiusz Moryto, król strzelców Superligi w barwach Zagłębia, co chwila biegał do kontr, rzucił cztery bramki, choć stary znajomy Patryk Małecki starał się utrudniać mu zadanie.

Przed przerwą Miedziowi stracili Dawida Dawydzika. Podstawowy kołowy i obrońca dostał czerwoną kartkę za atak, ale chyba sędziowie pospieszyli się z tą decyzją. W defensywie powstała jeszcze większa luka i kielczanie nie narzucając tempa powiększali przewagę.

Lubinianie nie dość, że tracili mnóstwo piłek, to jeszcze zupełnie nie nadążali za szybkimi wznowieniami VIVE. Na szczęście dla widowiska, Małecki kilka razy zastopował faworytów i różnica przestałą się powiększać w zastraszającym tempie. Odważniej grał Mikołaj Kupiec, pojedyncze bramki rzucali jego koledzy, a mistrzowie Polski stanęli na 13 minut. Podrażnieni swoją nieporadnością tupnęli nogą, dołożyli kolejne trafienia i poprawili rezultat.

Szkoda tylko, że w końcówce zrobiło się nerwowo. Niepotrzebnie zagotował się Artsiom Karalek, Białorusin wielokrotnie ścierał się z Mikołajem Szymyślikiem, aż nie wytrzymał i po kolejnej przepychance ruszył gwałtownie do rywala, za co otrzymał czerwoną kartkę. Po chwili brutalny atak Krzysztofa Pawlaczyka został także nagrodzony wykluczeniem.

PGNiG Superliga, 4. kolejka: 

Zagłębie Lubin - PGE VIVE Kielce 26:35 (12:19)

Zagłębie: Małecki (7/24 - 29 proc.), Skrzyniarz (3/20 - 15 proc.) - Kupiec 5, Moryń 4/4, Sroczyk 4, Dudkowski 3, Stankiewicz 3, Marciniak 2, Mrozowicz 2, Dawydzik 1, Kużdeba 1, Pawlaczyk 1, Szymyślik
Karne: 4/4
Kary: 12 min. (Szymyślik - 4 min., Mrozowicz, Dudkowski - po 2 min, Dawydzik, Pawlaczyk - czerwone kartki za faul)

VIVE: Ivić (9/29 - 31 proc.), Cupara (2/8 - 25 proc.) - Fernandez Perez 7, Janc 6, Karalek 6, Moryto 6/1, A. Dujshebaev 4, D. Dujshebaev 3, Aguinagalde 2, Jachlewski 1
Karne: 1/3
Kary: 12 min. (D. Dujshebaev - 4 min., Janc, A. Dujshebaev, Jachlewski - po 2 min., Karalek - czerwona kartka za faul)

ZOBACZ WIDEO: Urszula Radwańska: Potrzebowałyśmy z Agą odciąć się od taty. To była dobra decyzja

Źródło artykułu: