Silny jak tur i niezwykle ambitny. Igor Źabić nową bronią Orlenu Wisły Płock

WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Igor Źabić
WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Igor Źabić

Jeszcze w grudniu ubiegłego roku Orlen Wisła informowała, że nie przedłuży z nim kontraktu, choć pozyskała go ledwie kilka miesięcy wcześniej. Igor Żabić na każdym kroku udowadnia jednak, że warto było zmienić zdanie i podpisać z nim nową umowę.

Słoweński kołowy jest na początku sezonu jednym z najważniejszych graczy "Nafciarzy", wyróżniając się zarówno w obronie, jak i w ataku, do czego świetnie wykorzystuje imponujące warunki fizyczne (ma ponad 2 metry wzrostu i waży ponad 100 kg), a do tego potrafi zrobić trochę miejsca dla zawodników rzucających z dalszej odległości. To jednak nie wszystko, bo razem z Michałem Daszkiem tworzy obecnie parę etatowych wykonawców rzutów karnych, co wychodzi mu coraz lepiej.

- Moja nowa rola w zespole? Czuję się z nią bardzo dobrze - wyjaśnia Źabić. - Biorę teraz na siebie dużo więcej odpowiedzialności, ale to mi się podoba, bo uwielbiam grać w piłkę ręczną, więc jeśli mam do tego więcej okazji, tym lepiej dla mnie. Z kolei rzuty karne dają mi dodatkową satysfakcję, bo to taka mała wojna między mną a bramkarzem, którą na końcu wygrywa ten bardziej odporny psychicznie. Dla mnie to bardziej psychologiczna gra niż pokaz czysto sportowych umiejętności, bo chodzi o to, by nie popełnić błędu, nie dać się sprowokować. Poza tym ma się tylko jedną szansę na zdobycie bramki, więc to wyzwala jeszcze więcej emocji.
Oczywiście nie zawsze udaje się pokonać golkipera rywali, ale generalnie cieszę się, że trener widzi we mnie zawodnika, który ma do tego smykałkę.

Mimo młodego wieku - 15 sierpnia skończył 26 lat - Słoweniec miał już okazję spróbować swoich sił w kilku europejskich krajach, tj. w Portugalii, Węgrzech i oczywiście w Polsce, gdzie występował wcześniej w 2015 r., gdy był zawodnikiem Śląska Wrocław. Która liga najbardziej przypadła mu do gustu?

- Odpowiem tak: piękno piłki ręcznej polega na tym, że to ty musisz sie zaadaptować do danego stylu. Bez względu na kraj, rozgrywki, drużynę, w której występujesz, musisz być przygotowany na zmiany i że będziesz w stanie się do nich dostosować. Tak było ze mną w poprzednim sezonie: po prostu potrzebowałem trochę czasu, by za tym wszystkim nadążyć. Teraz mogę powiedzieć, że warto było czekać, bo mamy dobrą drużynę, dobrego trenera i czuję, że coś między nami "zaskoczyło", ale żebyśmy mogli myśleć o czymś więcej, znowu potrzebujemy czasu. Na razie nie myślę o tym, w którym kraju mógłbym jeszcze występować, bo w Płocku czuję się dobrze, a przyszłość Orlen Wisły to także moja przyszłość - obyśmy w tej najbliższej osiągnęli jakiś spektakularny wynik.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Skromny bohater Kochanowski. "Wszyscy tłuczemy z zagrywki"

Od ponad roku Źabić występuje również w reprezentacji swojego kraju, z którą nie zdołał się jednak zakwalifikować na najbliższe mistrzostwa świata rozgrywane w Danii i Niemczech - w czerwcowym dwumeczu Słoweńcy musieli uznać wyższość Węgrów.

- Przegraliśmy i muszę przyznać, że było to bardzo rozczarowujące. Uważam siebie za ambitnego człowieka, takiego, który jeśli już się za coś bierze, to robi to na 100 procent, więc mam nadzieję, że nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Na pewno stać nas na medale imprez mistrzowskich i dostaniemy jeszcze swoje szanse, ale sztuką jest je wykorzystać.

Kołowy jest ponadto kolejnym z coraz dłuższej listy zawodników Orlen Wisły, którzy doceniają przyjście do klubu Renato Sulicia. - To niesamowity gość i prawdziwy profesjonalista - chwali kolegę z drużyny Źabić. - Można na niego liczyć zarówno na boisku, jak i poza nim, więc trudno się nie cieszyć, że z nami jest. Wychodzę z założenia, że człowiek uczy się całe życie, a od kogo mogę się uczyć jak nie od niego? Będę pamiętał jego rady jeszcze długo po tym, jak już przestanę grać.

W pierwszych pięciu meczach tego sezonu Żabić rzucił dla wicemistrzów Polski 21 bramek

Komentarze (0)