Liga Mistrzów: trudna przeprawa w Norwegii. Orlen Wisła pokonała Elverum
Drugi mecz, drugie zwycięstwo. W niedzielnym spotkaniu Ligi Mistrzów Orlen Wisła Płock, chociaż nie bez problemów, pokonała Elverum Handball 30:28.
Pomóc im w tym mieli zgromadzeni w hali kibice, którzy w całości wypełnili Terningen Arenę. Nie ma co się dziwić, w drużynie Wisły występuje kilka uznanych nazwisk, jak choćby Renato Sulić czy Ziga Mlakar. Takich zawodników ze świecą szukać w zespole Elverum Handball, którzy nie dysponują graczami europejskiego formatu.
Pierwsza połowa spotkania była niezwykle wyrównana. Norwegowie prezentowali to, co skandynawskie drużyny potrafią najlepiej - mocna gra w obronie, szybka w ataku, a niedobory w warunkach fizycznych starali się nadrabiać sprytnymi zagraniami do pierwszej linii. W tym wszystkim gospodarze mogli liczyć na pomoc sędziów, którzy kilka razy "popisali się" dosyć dziwnymi decyzjami, faworyzując Norwegów. Wystarczy powiedzieć, że Nafciarze na 20 pierwszych minut aż połowę spędzili na ławce kar. Najbardziej kuriozalne było jednak wykluczenie dla Sulicia, na którego łokieć nadział się Alexander Westby. Mimo, że Chorwat nie wykonał żadnego ruchu, na dwie minuty musiał opuścić parkiet.
Ale nie wszystko można zrzucić na sędziów. Płocczanie nie prezentowali na boisku tego, co w poprzednich meczach. Wicemistrzowie Polski popełnili zbyt dużo błędów, kilka razy w prostu sposób piłkę zgubił Dan-Emil Racotea. Z kolei Elverum wykorzystywało do maksimum każdą możliwą okazję, a ich akcje raz za razem kończyły się bramką lub rzutem karnym. A te z chirurgiczną precyzją na gole zamieniał Sigvaldi Gudjonsson, zdobywając łącznie 7 bramek w 30 minut. Do przerwy Orlen Wisła przegrywała 13:15, co w pełni oddawało przebieg spotkania.
W szatni Xavier Sabate musiał solidnie wstrząsnąć swoimi podopiecznymi, bo ci na parkiet wyszli z nowymi siłami. Grę gości napędził wprowadzony Jose Guilherme de Toledo, swoje dorzucił Ondrej Zdrahala i Nafciarze doprowadzili do remisu. Waleczni Norwegowie nie zamierzali jednak odpuścić Wiślakom i na każdą bramkę płocczan odpowiadali trafieniem do bramki strzeżonej przez Adama Borbely.
Dobra gra nie trwała jednak długo. Kilka akcji i wicemistrzowie Polski wrócili do popełniania błędów. W kilku sytuacjach wyraźnie brakowało komunikacji w obronie. Na szczęście dla niebiesko-biało-niebieskich mylić zaczęli się gospodarze, co sugerowało spore emocje w końcówce spotkania.
A ta należała już do przyjezdnych, którzy wreszcie pokazali swoje umiejętności. W bramce obudził się Borbely, który poza kilkoma interwencjami na początku spotkania nie był w stanie zatrzymać graczy Elverum. Z kolei w ataku o swoich umiejętnościach przypomniał Nacho Moya. Na 4 minuty przed końcem meczu przewaga Nafciarzy wzrosła do 3 trafień, po czym goście stanęli. Na całe szczęście doświadczenie wzięło górę, a zwycięstwo przypieczętował w ostatniej akcji Sulić. Po ciężkim meczu, Orlen Wisła pokonała ostatecznie Elverum 30:28.
Liga Mistrzów, grupa D (2. kolejka):
Elverum Handball - Orlen Wisła Płock 28:30 (15:13)
Elverum: Nergaard 1, Imsgaard - Linderud, Mitrovic, Westby 4, Pettersen, Sandell 3, Burud, Ekren, Langaas 3, Poklar 5, Frederiksen 3, Elverhoy, Mogen, Gudjonsson 9, Jonsson
Karne: 5/5
Kary: 10 min. (Langaas - 4 min., Burud, Gudjonsson, Jonsson - po 2 min.)
Orlen Wisła: Wichary, Borbely - Daszek 6, Woźniak, Krajewski 1, Racotea 3, Moya 2, Zdrahala 2, Obradovic, Piechowski, Tarabochia 2, Źabić 3, Mihić 4, de Toledo 3, Sulić 2, Mlakar 2
Karne: 3/3
Kary: 14 min. (Racotea, Sulić - po 4 min., Źabić, Mihić, Daszek - po 2 min.).