Po wygranej 15:9 pierwszej połowie wydawało się, że w końcowym rozrachunku różnica będzie jeszcze wyższa. - Zawsze chcemy wygrywać jak największą ilością bramek, ale osiem też bralibyśmy przed meczem w ciemno. To jest wysokie, przekonywujące zwycięstwo - powiedział Skrabania.
Tymczasem druga część meczu nie była tak "lajtowa" jakby się można było spodziewać. Gracze Chrobrego walczyli do końca, choćby o minimalne zmniejszenie strat. Zdaniem lewoskrzydłowego Azotów było kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. - Na boisku pojawiło się dużo chaosu. Nie wiem co się do tego przyczyniło. Bardzo dużo zgubionych piłek, nieporadnej gry. Druga połowa mogła się mniej podobać. Natomiast w pierwszej wyszliśmy na sześć bramek przewagi i spokojnie kontrolowaliśmy spotkanie.
Przed tygodniem w Mielcu lider tabeli PGNiG Superligi rozgromił SPR Stal 41:24. Tym razem pogromu nie było, bo przeciwnik i z wyższej półki, i bardziej doświadczony. - Tak to czasem jest, że przy mniejszym prowadzeniu z przeciwnika schodzi powietrze. Można wtedy dorzucić kilka bramek z kontry i robi się tak wysoka różnica jak w meczu ze Stalą. Z Chrobrym tego zabrakło, ale nasza przewaga nie podlegała dyskusji - przekonywał.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Jakub Kochanowski: Zbliżyliśmy się do naszego maksimum. Możemy powalczyć o medale