Kontuzje przerwały jego rozwój
Dla Ramona Oliveiry ostatnie sezony były bardzo trudne. Tuż po transferze do Polski przebojem wszedł do składu Wybrzeża Gdańsk. Był powiewem świeżości nie tylko dla zespołu, ale i dla ligi, gdyż jego niekonwencjonalne zagrania cieszyły fanów. Miał jednak dwie kontuzje. Gdy wrócił na boisko po pierwszej rehabilitacji spowodowanej kontuzją łokcia i zaczął wspomagać swój klub, zerwał więzadło przednie w kolanie. - Z pewnością ostatnie sezony były dla bardzo trudne. Krótko po tym, jak wróciłem po pierwszej kontuzji, rozegrałem zaledwie sześć spotkań i doznałem kolejnego urazu, który wykluczył mnie na długie miesiące. Było mi bardzo trudno - powiedział Brazylijczyk.
Często kontuzje wynikają ze zbyt szybkiego powrotu na boisku po urazie. Tym razem nie było o tym mowy. - Nie uważam, że wróciłem za szybko po tamtej kontuzji. Z pewnością byłem bardzo dobrze przygotowany, jednak zabrakło mi tutaj szczęścia. Czasami zdarzają się takie sytuacje, na które nie ma się wpływu. Ciężko patrzyło się na mecze, w których nie mogłem pomóc kolegom - podkreślił.
Ramon Oliveira rehabilitował się i trenował. Gdy tylko dostawał pozwolenie na wykonywanie kolejnych ćwiczeń, trenował z resztą drużyny. Kontuzja otworzyła mu jednak furtkę do poznania kraju oddalonego o tysiące kilometrów od jego ojczyzny.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Zatorski nawiązał do mistrzostwa sprzed 4 lat. "Lepiej smakuje złoty medal z tego roku"
- Teraz już wróciłem do gry i bardzo żałuję tego, że przez kontuzję nie miałem szans przez rok pracować z Marcinem Lijewskim. Taktyka została zmieniona i teraz na boisku dopiero to nadrabiam. Ja wierzę w to, że będę mógł z każdym meczem coraz bardziej pomagać moim przyjaciołom z Energi Wybrzeża. Chcę zrobić kolejne ważne kroki, choć wiem, że muszę też na siebie uważać - przyznał.
W zespole z Gdańska jest dwóch leworęcznych rozgrywających - Oliveira i Kamil Adamczyk. Obaj dają jakość przede wszystkim w ofensywie. - Na pewno obaj pracujemy bardzo dużo nad tym, by poprawić naszą grę w obronie. Nie ma między nami żadnej rywalizacji i nie patrzymy tak w ten sposób, po prostu chcemy sobie pomóc i rozwijać się nawzajem. Potrzebujemy jednak na to czasu i od trenera zależy, kiedy postawi nas również w defensywie - stwierdził Ramon Oliveira.
Brazylijczyk zaczął przesiąkać Polską
Zawodnik Energi Wybrzeża Gdańsk całą rehabilitację spędził w naszym kraju. - Nie miałem możliwości wrócić do Brazylii, co było dla mnie trochę trudną sytuacją. Miałem jednak więcej czasu na spotkania rodzinne z moją dziewczyną, czy jej rodzicami. Dzięki temu mogłem poczuć trochę prawdziwego życia, co jest jednym z nielicznych plusów całej sytuacji. Mogłem trochę odświeżyć umysł podczas przerwy w karierze - zauważył Ramon Oliveira.
Czy czuje się on już po części Polakiem? - Na pewno tak jest. Zaczynam mówić coraz więcej w języku polskim i cieszą mnie reakcje Polaków na to, bo zawsze starają się mi w tym pomagać. Do tego zakochałem się w polskim jedzeniu. Świetna jest karkówka i szkoda, że jako sportowiec nie mogę jej jeść często. Uwielbiam też żurek i kilka potraw, których nazw nie potrafię wymówić - zaśmiał się zawodnik.
Szczypiornista nie jest za tym, by oceniać ludzi po narodowości. Jakie są jednak różnice pomiędzy Polakami, a Brazylijczykami? - To trudne pytanie, bo jak mówi się o ludziach z różnych narodowości, to bardzo dużo zależy od indywidualnego doświadczenia. Czasami miałem złe, czasami dobre doświadczenia. Dla mnie Polacy jednak są ogólnie rzecz biorąc bardzo pomocni. Trudno było mi w pierwszych miesiącach w obcym kraju, jednak widziałem, że każdy chce mi pomóc w komunikacji. Polacy bardzo lubią, jak staram się mówić po polsku i to bardzo ważne - ocenił Oliveira.
Jakie były te złe doświadczenia? - Ludzie są różni i zdarzało się, że spotykałem rasistów, jednak ja sam się tym nie przejmuje, każdy powinien dbać o siebie, by samemu nie zrobić czegoś głupiego. Tu nie chodzi jednak o Polaków, czy Brazylijczyków, bo dziwne jednostki zdarzają się na całym świecie. Przecież i w moim kraju są miejsca, w których jest dużo mniej bezpiecznie niż gdziekolwiek w Polsce - ma świadomość Brazylijczyk.
Brazylijska kolonia w Trójmieście
Ramon Oliveira nie jest jedynym brazylijskim zawodnikiem grającym w klubach z Trójmiasta. W Arce Gdynia grają od tego sezonu Anderson Mollino i Jackson Souza. - Znam ich bardzo dobrze, obu od bodajże 10 lat i mamy ze sobą fajny kontakt również teraz, gdy przenieśli się do Trójmiasta. Często się ze sobą spotykamy i sporo im pomagam tu na miejscu, bo nie znają wielu miejsc w okolicy, czy nie wiedzą gdzie co załatwić. Mogę powiedzieć, że jestem ich Mesjaszem - zaśmiał się Oliveira.
Niektórych może ten fakt mocno zdziwić, ale w Gdańsku jest spora brazylijska kolonia. - Znam wielu Brazylijczyków, którzy pracują w Gdańsku, jednak nie są sportowcami. Ja sam znam około 60 osób z mojego kraju, żyjących w naszym mieście. Kto wie, może jest ich jeszcze więcej - przekazał zawodnik. - Większość z nich pracuje w Olivia Business Centre, jednym z największych centrów usług wspólnych w północnej Polsce. Są designerami, pracują w branży IT. Niektórzy pracują też w branży telekomunikacyjnej, a jeden nawet w jednym z organów rządowych - dodał.
Brazylijczycy potrafią kultywować swoją kulturę tysiące kilometrów od domu. - Spotykamy się ze sobą. Chodzimy do siebie do domów i każdy przynosi ze sobą jakieś brazylijskie jedzenie zrobione przez samego siebie. To bardzo fajne, bo pozwala nam to pamiętać o domu i o tym skąd pochodzimy - przyznał szczypiornista, który wpłynął też na to, że spora brazylijska kolonia przychodzi na mecze Energi Wybrzeża. - Za każdym razem ktoś przychodzi na mecz Energi Wybrzeża. Gdy byłem kontuzjowany, zawsze około 15 Brazylijczyków wspierało nasz klub. Wierzę w to, że jak będę grał, będzie ich jeszcze więcej na trybunach. Co ciekawe, syn jednego z moich brazylijskich kolegów gra w młodzieżowym zespole Wybrzeża - podsumował.