Zawodnicy Energi Wybrzeża Gdańsk w ostatnim meczu zostali rozgromieni przez KS Azoty Puławy (16:31). - Pierwszy raz zdarzyło mi się, że jest mi wstyd po meczu i o to mam duże pretensje do moich zawodników. Spotkanie to nie zaczęło się źle. Prowadziliśmy, a przy wyniku 4:4 było sporo akcji sam na sam. Tylko nasza nieskuteczność sprawiła, że po 10 minutach mecz był przegrany. Zespół ewidentnie padł mentalnie i nie potrafiliśmy się podnieść po takim ciosie. Zespół musi nabywać mentalność zwycięzcy z każdym meczem. To była dla nas bardzo sroga lekcja - powiedział Marcin Lijewski, trener klubu z Gdańska.
Drużyna znad morza może mieć tylko szczęście, że tak słabe spotkanie zdarzyło jej się w rywalizacji z zespołem, który ma dużo wyższy potencjał. - O punkty było tu bardzo ciężko, ale nasi wspaniali kibice stworzyli świetne kulisy meczu. Nawet gdy przegrywaliśmy 10 punktami, był żywiołowy doping na trybunach. Mam nadzieję, że będą nas wspierali dalej - dodał.
Dla zawodników z Gdańska, doskonałą okazją do rehabilitacji będzie mecz w niedzielę. Pojadą do Kalisza, gdzie zmierzą się z Energą MKS-em. Ciekawostką jest tu fakt, że sponsorem tytularnym obu drużyn jest gdańska firma Energa.
Dla Marcina Lijewskiego, starcie z zespołem z Wielkopolski znaczy o wiele więcej. - Ten mecz ma wiele podtekstów, nie tylko sponsora tytularnego obu klubów. Mamy wiele do udowodnienia, choćby po meczu w Gdańsku w ubiegłym sezonie, który dalej siedzi w mojej głowie. Zrobimy wszystko by się pokazać z dobrej strony. Dodatkowo ja pochodzę z Ostrowa Wielkopolskiego, a to miasto leżące tuż obok Kalisza. Jadę podwójnie, a nawet potrójnie zmotywowany - podsumował.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Mateusz Kornecki show! 3 kapitalne interwencje w 30 sekund [WIDEO]