Temperatura na parkiecie była wysoka, bo oba zespoły, pomimo wygórowanych oczekiwań, wygrały tylko dwa spotkania i znalazły się na skraju czołowej ósemki. To oczywiście dopiero ćwiartka sezonu, ale przy wyrównanym środku tabeli każda strata punktów może okazać się kosztowna.
Z rosnącą presją lepiej poradziła sobie Gwardia, chociaż z drugiej strony, opolanie jeszcze nie poczuli wielkiego ciśnienia - trzy z czterech porażek ponieśli z ligowymi potęgami. Gorzej wyglądają statystyki MKS-u, który okazał się gorszy od bezpośrednich rywali do fazy play-off.
Opolanie mieli z tyłu głowy niedzielny rewanż w II rundzie kw. Pucharu EHF z Gorenje Velenje. O oszczędzaniu się nie było mowy, Gwardziści świetnie zaczęli i tak jakby ustawili sobie spotkanie. Dużo dał powrót Kamila Mokrzkiego, którego zawieszenie było tak odczuwalne na Słowenii. W Superlidze nic go nie wstrzymywało, wyszedł i zagrał tak jak od niego oczekiwano, po pierwszej części uzbierał sześć goli. Drugim bohaterem gospodarzy - niemal jak zawsze - został Adam Malcher. Przed przerwą zbliżał się do 50 proc. skuteczności w bramce.
MKS miewał lepsze i gorsze momenty, ale nie odstawał jakoś wyraźnie. Znowu w bramkę nie mógł wstrzelić się Kirył Kniaziew, znacznie więcej do gry wnosili Marek Szpera i Maciej Pilitowski, co jest zresztą regułą. Ten pierwszy dobrze wszedł w mecz, jego kompan bardziej przydał się po przerwie, i to na nietypowej pozycji, bo... na skrzydle. Środek obsadzał Kamil Adamski.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: MMTS postraszył PGE VIVE w pierwszej połowie. Nie zabrakło efektownych akcji
Po przerwie wynik niebezpiecznie odskoczył kaliszanom (21:17 po golu Mateusza Jankowskiego). Wtedy wyższą przerzutkę wrzucili Pilitowski i Michał Drej. Zmniejszyli straty do dwóch trafień i dali sygnał do pogoni.
W końcówce trwało wzajemne przeciąganie linii z nieznaczną przewagą Gwardii. Tak zostało do syreny. Choć MKS postraszył miejscowych i na kilkadziesiąt sekund przed końcem Dzianis Krycki zniwelował różnicę do zaledwie jednego gola, po chwili odpowiedział Przemysław Zadura i zapewnił opolanom bardzo cenną zdobycz.
PGNiG Superliga, 7. kolejka:
KPR Gwardia Opole - Energa MKS Kalisz 30:28 (17:15)
Gwardia: Malcher (14/42 - 33 proc.) - Mokrzki 6, Mauer 5/4, Zadura 4, Łangowski 4, Jankowski 2, Klimków 1, Milewski 1, Kawka 2, Lemaniak 1, Siwak 3, Skraburski, Tarcijonas, Zarzycki 1, Zieniewicz
Karne: 4/4
Kary: 8 min. (Łangowski - 4 min., Zadura, Jankowski - po 2 min.)
Energa MKS: Padasinow (7/26 - 27 proc.), Zakreta (3/13 - 23 proc.) - Pilitowski 8, Szpera 4, Adamski 3, Drej 6, Misiejuk 2, Kniaziew 1, Krycki 2, Piotr Adamczak, Bożek 2, Grozdek, Klopsteg, Kwiatkowski, Wojdak
Karne: 0/3
Kary: 10 min. (Drej, Adamski, Bożek, Misiejuk, Kwiatkowski - po 2 min.)