Jeden trening i w drogę do ME 2020. Polacy zdecydowanymi faworytami

WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Piotr Przybecki
WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Piotr Przybecki

Już dawno polscy szczypiorniści nie byli takimi pewniakami do awansu na wielki turniej. W losowaniu sprzyjało im szczęście i jesienią zagrają z Kosowem oraz Izraelem. - Każdego rywala trzeba szanować - uspokaja trener Piotr Przybecki.

Trudno wymarzyć sobie lepszych przeciwników. Kosowianie niedawno znaleźli się na mapie piłki ręcznej i tak jak Izraelczycy dostali się do eliminacji tylko dzięki zwiększeniu liczby uczestników. ME 2020 będą pod tym względem szczególne - na turniej awansują aż 24 zespoły. Jakiekolwiek inne rozstrzygnięcia niż dominacja Niemców i Polaków, byłby gigantyczną sensacją.

Biało-Czerwoni zaczną eliminacje od spotkania z Kosowem (24 października, Ostrowiec Św.). W styczniowych preeliminacjach MŚ 2019 nasi szczypiorniści przekonali się, że rywale nie są zupełnymi nowicjuszami, choć w większości występują w kraju bądź niższych ligach Niemiec i Szwecji. Bramek rzuconych Kosowianom zabrakło w końcowym rozrachunku (30:19). Po remisie z Portugalią lepszy bilans miała reprezentacja z Półwyspu Iberyjskiego i wyeliminowała Polaków już w przedsionku wielkiego grania.

- Z zespołami z Bałkanów zawsze gra się niewygodnie. Musimy skupić się na sobie, popełnić jak najmniej błędów w obronie. Zobaczymy, czy wyjdą w takim samym agresywnym ustawieniu jak ostatnio. W Portugalii źle weszliśmy w mecz, nie byliśmy do końca skoncentrowani. Czasem to trwa, zanim przystosuje się do innego stylu. Musimy zdecydowanie inaczej podejść do spotkania - podkreśla Piotr Przybecki.

Czasu na wypracowanie schematów nie będzie za dużo, właściwie wcale. Wprawdzie od 19 października w Szczyrku trenowało 10 zawodników, wspartych kadrą B, ale szczypiorniści z klubów zagranicznych przyjechali do Ostrowca Św. z opóźnieniem. W poniedziałkowe popołudnie dotarli Maciej Majdziński, Maciej Gębala, Piotr Chrapkowski i Kamil Syprzak. Dopiero dzień przed środowym spotkaniem miał dojechać Rafał Przybylski z Fenix Toulouse. Oznacza to, że reprezentacja odbędzie ledwie jeden wspólny trening przed meczem z Kosowem. - Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, ale sytuację utrudniły jeszcze opóźnienia w transporcie - komentuje selekcjoner.

Cztery dni później zaplanowano spotkanie z Izraelu. Rywalem egzotycznym, acz potrafiącym grać w piłkę ręczną, o czym boleśnie przekonali się nasi juniorzy podczas ME 2018. Na wielką imprezę nie awansowali od 2002 roku, w zespole nie grają już zawodnicy z Bundesligą w CV (m.in. Chen Pomeranz), ale na Bliskim Wschodzie inwestuje się coraz większe środki w piłkę ręczną. Nieprzypadkowo trafił tam symbol PGE VIVE Kielce, Rastko Stojković.

- Nazwiska Izraelczyków nie mówią nam zbyt dużo, jednak trenerzy ze Szwecji czy Jugosławii pracują tam od lat, w juniorach zaczęli robić postępy. W ostatnich sparingach ze Słowakami zagrali podwyższoną obroną, trzeba też zwrócić uwagę na kilku dobrze wyszkolonych graczy, potrafiących minąć i zaskoczyć rzutem. Najwięcej materiału da nam ich pierwszy mecz eliminacyjny z Niemcami - ocenił Przybecki.

Relacje na żywo z obu spotkań przeprowadzi portal WP SportoweFakty.

Kolejne potyczki w eliminacjach, w tym mecz z Niemcami w Gliwicach, zaplanowano na wiosnę 2019 roku. Awans wywalczą dwa najlepsze zespoły oraz cztery z trzecich lokat (spośród ośmiu grup).

ZOBACZ WIDEO: Wspinaczka debiutuje na igrzyskach olimpijskich. "To ogromny krok do przodu"

Źródło artykułu: