Od dawna Marek Panas, brązowy medalista MŚ 1982, jest najbardziej zajadłym krytykiem polskiego związku. W wielu komentarzach wytykał błędy na najwyższych szczeblach, domagał się gruntownej przebudowy. Nie pozostał też obojętny na najbliższe plany centrali.
Władze ZPRP przez ostatni miesiąc debatowały nad przyszłością dyscypliny. Na trzech spotkaniach, roboczo nazwanych "okrągłym stołem", analizowały sytuację i perspektywy na przyszłość. - Już kiedyś mówiłem, że doszli jedynie do absurdalnego wniosku - trzeba zacząć szkolić jeszcze wcześniej. Proponuję od żłobka - kwituje.
Zdaniem Panasa, najlepszym podsumowaniem działań związku jest program kursokonferencji w Kielcach, przeznaczonej dla trenerów Ośrodków Szkolenia w Piłce Ręcznej. W teorii wielki projekt ma uzdrowić szczypiorniak w naszym kraju.
- Specjalistów takich jak Sławek Szmal i potrzebnych tematów jest niewiele. Reszta kursu nie ma sensu, to strata czasu i pieniędzy. Szkoleniowcom nie przyda się ta wiedza, nie będą mogli przekazać jej młodym adeptom, to po prostu tematy do odhaczenia. Konferencja stanie się bardziej spotkaniem o charakterze towarzyskim! W dodatku z pieniędzy ministerstwa sportu, przeznaczonych na ośrodki szkolenia - twierdzi Panas.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Bramkarze skradli show. Świetne parady w Kwidzynie
- Wydział Szkolenia zniszczył piłkę ręczną w Polsce. Ci panowie powinni odejść ze stanowisk po swoich poczynaniach, ale działają dalej. Związek robi dobrą minę do złej gry. Myślmy, jak wywrzeć presję. Zmiany są nieuniknione. Nie można nauczyć się tabliczki mnożenia bez dodawania jak mawiał trener piłkarski Michał Globisz. Ja to porównuję do budowy domu. Kształcą cieślów, w domyśle szkoleniowców z tytułem Master Coach, zapominając o podstawach i pracy u podstaw. Dochodzą do mnie opinie, że środowisko jest zaszokowane, jak związek marnuje pieniądze na tego typu konferencjach - dodaje wielokrotny reprezentant Polski.
Panas prosi o zakończenia podziałów w polskiej piłce ręcznej i merytoryczną dyskusję: - W końcu rzetelnie przeanalizujmy, co się dzieje z naszą ukochaną dyscypliną. Niech związek uderzy się w pierś, powie głośno, że jest fatalnie i zastanowi się, jak należy to zmienić. Moja propozycja jest taka - główny sponsor związku grupa PGNiG i ministerstwo sportu powinni dokładnie przyjrzeć się wydawanym środkom. Czasem aż włos jeży się na głowie, ile pieniędzy jest marnowanych.
- Aż roi się od układów, obsadzanie regionalnych związków własnymi ludźmi. Paranoja na każdym szczeblu. Trzeba to wreszcie ruszyć. Jestem zdania, że obecnym władzom nie zależy na piłce ręcznej i to w tym wszystkim jest najsmutniejsze. Mam nadzieję, że wywołam falę merytorycznych komentarzy z propozycjami zmian. Zaznaczam, treściwych opinii, nie nawiązujących do kielecko-płockich niesnasek - kończy Panas.