Sama porażka nie wzbudziła tyle złości, co postawa Wisły Płock w Finlandii. Wicemistrzowie Polki potrzebowali zaledwie remisu z debiutantem w rozgrywkach, by zapewnić sobie pierwsze miejsce w grupie Ligi Mistrzów. Przed przerwą prowadzili nawet 12:3, w drugiej połowie w kuriozalny sposób roztrwonili przewagę i po golu w ostatniej sekundzie przegrali 26:27.
- Jesteśmy na etapie przedłużania kontraktów, ale po meczu z Riihimaeki Cocks podejście niektórych zawodników do swoich obowiązków i zasadność reprezentowania przez nich barw Wisły Płock będą ponownie zweryfikowane. To jedyny środek dyscyplinujący, którego nikt mi nie może zabronić - grzmiał prezes Adam Wiśniewski w krótkim komentarzu opublikowanym na klubowej stronie.
Próbowaliśmy uzyskać szerszą wypowiedź, ale nie udało się nam skontaktować z szefem klubu. Między słowami można wyczytać, że najbardziej zawiódł Nemanja Obradović, który nie popisał się w ostatniej akcji. W najbliższych miesiącach miała zadecydować się też przyszłość m.in. Renato Sulicia czy Jose Guilherme de Toledo.
To nie pierwsza tak poważna wtopa Nafciarzy. W Superlidze stracili już siedem punktów, a w Lidze Mistrzów przegrali trzy spotkania. Wprawdzie Wisła wyjdzie z grupy najbardziej elitarnych rozgrywek w Europie, ale w stylu dalekim od oczekiwanego. Choć to i tak eufemizm.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: fenomenalny gol w futsalu. Lob spod własnej bramki!
2.Dobrze,że dodałeś jak na"polskie realia"...Porównujemy się zawsze do najlepszych a nie w dół.
3.To pewnie prawda aczkolwiek nie mamy danych na temat Czytaj całość
Przed kon Czytaj całość