Nerwy ze stali Piotra Rybskiego. Karny równa się bramka
Młodzi gniewni wkraczają na salony. Piotr Rybski to aktualnie drugi po Pawle Krupie najlepszy strzelec Sandra Spa Pogoni. W meczu z Energą Wybrzeżem (34:27) dołożył kolejną "siódemkę".
W piątkowym (7 grudnia) meczu Sandra Spa Pogoń dołożyła jednak coś jeszcze niż tylko świetnie wykonywane rzuty z siódmego metra (4/4). - Po meczu w Gdańsku pokazaliśmy, że potrafimy grać. Dobrze zagraliśmy w ataku, nastawiliśmy się na twardą defensywę. Świetnie współpracowaliśmy z obrotowym. Włączyliśmy w końcu kontratak. W 40. minucie odjechaliśmy Wybrzeżu i teraz możemy cieszyć się ze zwycięstwa - wyliczył pozytywy środkowy rozgrywający Portowców.
Rybski przyznał przy tym, że gdańszczanie byli dobrze rozpracowani. Marcin Lijewski próbował wpłynąć na swoją drużynę m.in. poprzez podwyższenie obrony. - Przygotowywaliśmy się cały tydzień. Po tym bardzo słabym meczu z Chrobrym mieliśmy dużo czasu, żeby rozpracować Wybrzeże. Gdy nie szło nam w ataku sześciu na sześciu, włączyliśmy siódmego zawodnika. Zdobywaliśmy bramki, rywale nie potrafili sobie z nami poradzić i stąd ten wynik - ocenił.
Szczecinianie rzeczywiście podjęli ryzyko w momencie, w którym jeszcze wszystko mogło się zmienić na ich niekorzyść. Przewaga Pogoni stopniała do trzech bramek (26:23). Pomogli wtedy obaj obrotowi, a kropkę nad i postawił właśnie Rybski. Po jego rzucie z lewej flanki miejscowi ponownie mieli sześć goli zapasu. - Wprowadziliśmy ten element od kilku spotkań. Bardzo fajne rozwiązanie, zwłaszcza gdy nie idzie w ataku sześciu na sześciu. Korzystamy z tego - skwitował krótko młody szczypiornista.
Trzy punkty sprawiły, że siódemka z Grodu Gryfa w końcu opuściła przedostatnią lokatę w tabeli, ale do pełni szczęścia sporo jeszcze brakuje.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski porównał dramat syna do walki Roberta Kubicy